Porno, czy wszyscy śpią?

Agata Puścikowska

Konferencję na temat społecznych i rozwojowych konsekwencji pornografii można opisać dwoma słowami: potrzebna, wstrząsająca.

Porno, czy wszyscy śpią?

Potrzebna, bo zgromadziła największych i najlepszych polskich i światowych specjalistów, którzy przedstawiali problem wieloaspektowo i wielowątkowo. W sposób absolutnie pełny. 

Wstrząsająca, bo przekazana wiedza jest druzgocąca. Nie wchodząc w szczegóły: pornobiznes to strefa niemal mafijna, która działa z premedytacją, budując swoje imperium w coraz to kolejnych krajach. Z wielu powodów kraj taki jak Polska jest na jej celowniku. To dlatego wszelkie siły i ogromne pieniądze są wpompowywane w promocję pornografii wśród najmłodszych. Po treści porno - świadomie lub nie - coraz częściej sięgają już nawet kilkuletnie dzieci. Natomiast aż 15 proc gimnazjalistów sięga po pornografię codziennie. Prawie 50 proc. chłopców w wieku 14-15 lat korzysta z treści pornograficznych kilka razy w miesiącu. 

- Moje dziecko nie! Bo je pilnuję - niemal słyszę takie komentarze. 

Być może rzeczywiście nie. Jednak najczęściej dzieci stykają się z teściami porno bez wiedzy i zgody rodziców (tak to się zabawnie składa...). Coraz częściej przez smartfona czy tablet z dostępem do sieci. Jeśli nie swój własny, to usłużnego kolegi w szkole. 

Jakie są i będą tego skutki? Uzależnienie. Zmiany w mózgu. Kompletne zaburzone relacje z rówieśnikami a przede wszystkim - płcią przeciwną. Jeśli kilkunastolatek czerpie wzorce zachowań seksualnych z brutalnego porno, nie będzie potrafił stworzyć udanego związku. Już teraz młodzi ludzie zaczynają postrzegać świat przez pryzmat filmów porno. Już teraz - "aktorki" porno stają się dla wielu ideałem piękna...
A skoro jesteśmy przy kwestii tych ostatnich. Absolutnym mitem jest twierdzenie, ze kobiety grające w filmach porno czerpią z tego autentyczną satysfakcję. Są traktowane brutalnie, szmatławo. Ponieważ filmy porno niemal z miesiąca na miesiąc są coraz bardziej brutalne (odbiorcy szybko przyzwyczajają się do konkretnych treści i potrzebują coraz mocniejszych podniet, by odczuć satysfakcję), ich los jest dramatyczny. Chodzi zarówno o psychikę jak i fizjologię. To kobiety są ofiarami pornobiznesu. Grające w filmach. I te "zwykłe", traktowane potem przez partnerów - odbiorców porno - jak szmaty. Mówiła o tym amerykańska feministka (!) Gail Dines. 

Ale to nie koniec konferencyjnego wstrząsu. Chyba jeszcze bardziej wymowny niż prezentowane treści, był ich odbiór. W zasadzie brak odbioru u niektórych zaproszonych gości. Wielkimi nieobecnymi były panie z tzw. środowisk kobiecych, które bardzo dzielnie szukają przemocy tam, gdzie często jej nie ma. Tam gdzie jest - w przestrzeni porno - najwyraźniej jej nie widzą. Kolejny szok: postawa przedstawiciela prokuratury. Otóż pani prokurator najpierw niepewnym głosem przekonywała że w Polsce świetnie walczymy z problemem łatwego dostępu przez dzieci do pornografii, by na koniec stwierdzić, że nie ma dokładnej definicji pornografii, wiec nie wiadomo z czym walczyć. Ignorancja czy coś więcej?

Wielkimi nieobecnymi byli też politycy, którzy najwyraźniej mieli ważniejsze sprawy niż obrona kobiet i dzieci. 

Ale to nie wszystko. Kwaśna i zepsuta wisienka na konferencyjnym torcie to przemówienie pana z ministerstwa cyfryzacji. Otóż pan stwierdził mniej więcej, że blokowanie domyślne stron pornograficznych np. w publicznym Wi-Fi jest uderzeniem w wolność obywatelską. W Wielkiej Brytanii takie rozwiązania działają z dobrym skutkiem. I nikt się nie sprzeciwia… Czy zatem w Polsce komuś zależy, by mafijna sfera pornobiznesu działała na coraz młodszych?

Co z prawami dzieci? Co z ochroną najmłodszych? Co z godnością kobiet niszczonych przez pornobiznes? 

Potrzeba wspólnych działań wielu grup społecznych, by walczyć z porno. Tylko wielkim, pospolitym ruszeniem instytucji, organizacji i polityki - może się to udać. Wstawać! Pobudka! Dzieci nie ochronią się same...