Śpiący wśród burzy

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 25/2015

„Przeprawmy się na drugą stronę”. Całe życie człowieka jest wyprawą na drugą stronę.

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

1 Czasem są mniejsze przeprawy, kiedy trzeba zostawić jakiś dobrze znany brzeg i wyruszyć w nieznane. Momenty przełomu, w których coś się kończy i coś się zaczyna. Momenty wyzwań, kiedy trzeba podjąć jakieś nowe zadanie, misję, może wśród obcych ludzi. Momenty, w których rozumiemy, że nie ma odwrotu. Albo dopłynę do drugiego brzegu, albo utonę. Jesteśmy zdani na wspólnotę w łodzi. W Kościele, w parafii, w pracy, w rodzinie, we wspólnocie. Na dobre i na złe. I jest z nami Pan. Zawsze. Choć czasem wydaje się nam, że nas zostawił. Tak to czujemy, ale prawda jest inna. Przecież Jezus mówi: „Przeprawmy się…”. My, czyli razem. On posyła, ale mówi: „Zróbmy to razem”.

2 „Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała”. To obraz Kościoła i obraz życia każdego z nas. Burze, kryzysy, przeciwności, trudności są częścią życia. W jakimś sensie trzeba się z tym pogodzić, liczyć się z tym. Miłość i dojrzałość nie są możliwe bez cierpienia. „Kto wewnętrznie przyjął cierpienie, staje się bardziej dojrzały i bardziej rozumiejący wobec innych, staje się bardziej ludzki” (Benedykt XVI). Słowo Boże zaprasza nas, byśmy zobaczyli nasze problemy, przeciwne wiatry, kryzysy. Takie chwile są zawsze próbą zaufania do Boga, próbą miłości i wierności. Próbą, czyli też szansą na głębsze życie.

3 „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?”. No właśnie. Zdarza się tak, że Bóg jakby śpi. Jakby był obojętny i nic nie obchodziło Go nasze życie, los, cierpienie. Nie musimy się wstydzić naszych uczuć. Lęków, samotności, zagubienia, smutku, żalu, pretensji. Te emocje muszą jakoś wybrzmieć. One wręcz muszą nas przeprowadzić przez kryzys, próbę. Modlitwa staje się czasem wołaniem, wręcz krzykiem pełnym bólu.

4 „Śpiący sobie spokojnie podczas burzy Jezus jest obrazem człowieka, który ma pełne zaufanie do Boga. Warto szukać w sobie jakiegoś punktu, do którego nie dochodzą zewnętrzne burze. Chodzi o jakiś rodzaj możliwego dystansu do tego, co dzieje się wokół nas. Im pełniejsze ma człowiek życie wewnętrzne, tym łatwiej zachowuje pokój mimo zewnętrznych napięć. Tam, w swoim sanktuarium, położyć się obok Jezusa i próbować zasnąć przy Nim.

5 „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?”. Tak, Panie Jezu, taki właśnie jestem. Wciąż się boję. Kiedy mi mówią: „nie ma się czego bać”, „dasz sobie radę”, „a czegóż się tak boisz”… wtedy jeszcze bardziej się denerwuję, lękam, pocę, ściska mnie w żołądku i nie umiem zasnąć. Masz rację, Panie, brakuje mi wiary. Nie tej ogólnoteologicznej. Brakuje mi zaufania, że Ty możesz uciszyć moje burze, że mogę położyć się spać, bo Ty jesteś ze mną w łodzi. Miej cierpliwość dla mnie, Panie. Wybacz, że się drę do Ciebie jak wariat, gdy fale zalewają moją łódź. Rozkaż wichrowi, by się uciszył.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.