Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Mt 5,44
Niezwykle aktualne to wezwanie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Kochajcie wrogów i módlcie się za tych, którzy was gnębią. Nam dziś często wydaje się, że prawdziwy katolik to ten, kto co niedziela jest w kościele. Albo ten, kto akceptuje nauczanie Kościoła odnośnie do początków życia. Albo i ten, kto wspiera właściwego kandydata w wyborach. Tak, wszystkie te sprawy jakoś świadczą o jakości naszego chrześcijaństwa.
Ale chyba w takim samym stopniu świadczy też o niej wierność właśnie temu nauczaniu Jezusa: kochajcie wrogów, módlcie się za tych, którzy was gnębią. Niestety, niejednemu z nas bliższe jest owo zalecenie współczesnych Jezusowi, że bliźniego, owszem, trzeba kochać, ale nieprzyjaciół można i należy z całego serca nienawidzić. Można na nich wieszać psy, można z nich szydzić. Bo zasłużyli.
Ale jeśli tak postępujemy, czym różnimy się od tych, którzy Boga odrzucają? Przecież oni też, choćby dla nas byli najgorsi, dla swoich przyjaciół są mili, serdeczni i uczynni. My jednak powinniśmy się trochę od nich pozytywnie różnić; jako dzieci doskonałego Ojca powinniśmy być od nich lepsi.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.