Rektor się obudził

Tomasz Rożek

Jego Magnificencja Rektor UJ ma refleks żółwia. Okazuje się, że afera z etatem prezydenta elekta była dęta.

Rektor się obudził

Zaledwie dzień po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów prof. Wojciech Nowak, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, złożył oświadczenie, z którego wynika, że Andrzej Duda nie tylko nie blokował żadnego etatu, ale nie miał obowiązku składania dodatkowych oświadczeń o zatrudnieniu na innej uczelni. Na spotkaniu z dziennikarzami rektor tłumaczył, że w 2010 roku Andrzej Duda złożył oświadczenie, że planuje podjąć pracę w poznańskiej szkole wyższej. - W 2011 roku zmieniły się przepisy i obecnie potrzebna jest zgoda rektora, jednak wtedy Andrzej Duda był już u nas na urlopie bezpłatnym – powiedział profesor Nowak.

Przeczytaj także

Gdy dziennikarze dopytywali, czy zmiana przepisów aby na pewno nie dotyczyła prezydenta elekta, rektor UJ uchylał się od odpowiedzi, mówiąc, że co do tego mogą być różne interpretacje. A kończąc stwierdził: "Uniwersytet nie uprawia polityki, uniwersytet uczy polityki". I tutaj z profesorem Nowakiem nie sposób się zgodzić. Nie zabierając głosu, uniwersytet właśnie politykę uprawiał. Uniwersytet to wspólnota, wspólnota naukowców i uczniów. Rektor nie powinien uprawiać polityki, powinien reagować zawsze, gdy uczelnia, którą zarządzan jest wywoływana do tablicy. Powinien to robić właśnie dla dobra wspólnoty, której jest strażnikiem. Rektor Nowak musiał wiedzieć, że insynuacje można bardzo łatwo uciąć, zwołując konferencję prasową i wyjaśniając wszelkie wątpliwości. To, co zrobił dzisiaj, powinien był zrobić ponad tydzień temu.

W skrócie mówiąc, sprawa zatrudnienia Andrzeja Dudy była dęta od samego początku, a rektor oraz władze uczelni miały tego pełną świadomość. Rzecznik UJ w licznych wypowiedziach nie ukrywał co prawda, że o żadnym blokowaniu etatu nie ma mowy, ale w komentarzach pojawiało się oczekiwanie, że wypowiedzieć powinien się rektor, albo przynajmniej któryś z prorektorów. Milczenie władz UJ odczytywano jako potwierdzenie nieczystego, niezgodnego z prawem postępowania jednego z kandydatów. Tymczasem nie można mówić o jakimkolwiek zaskoczeniu. Internauci znaleźli w sieci protokół z posiedzenia senatu UJ z lutego tego roku, na którym zapadł wniosek o sprostowanie medialnych informacji o blokowaniu etatu przez Andrzeja Dudę. Uniwersytet miał więc od kilku miesięcy  świadomość, że temat będzie nośny medialnie.

Teraz rektor UJ spotyka się i wyjaśnia. Mówi, że blokowania nie było, że wszystkie procedury zostały dotrzymane. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Dlaczego nie udzielił ani jednego wywiadu, gdy przez kilkanaście dni jednego z kandydatów nazywano kłamcą, oszustem i „prawnikiem, który łamie prawo”. Publicznie oskarżenie o blokowanie etatu rzucił prezydent Komorowski. Rozumiem, sytuacja nie jest komfortowa, gdy trzeba manipulacją albo, bardziej dosadnie, kłamstwem nazwać oskarżenia, jakie rzuca urzędująca głowa państwa. No ale przecież rektorem nie zostaje się dla komfortu.