To nie musi być brudna gra


ks. Marek Gancarczyk


|

GN 21/2015

Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, 
że prezydencką debatę w telewizji publicznej i Polsacie oglądało ponad 
dziesięć milionów widzów.


To nie musi być brudna gra


Bo znaczy to, że polityka mocno ludzi interesuje. Że modne narzekanie na politykę, od której rzekomo chcemy się trzymać z daleka, jest tylko maską zakładaną dla poprawy samopoczucia. Dziesięciomilionowej widowni nie zbierze zapewne nawet finał Ligi Mistrzów z udziałem Barcelony i Juventusu Turyn. Tak być powinno. Polityka jest bowiem zdecydowanie ważniejsza od meczu. Piłka nożna jest ostatecznie tylko zabawą, nawet jeżeli grają Messi z Neymarem u boku. Polityka zaś jest sprawą arcypoważną. Wcale nie myślę o niej jako o brudnej grze. Oczywiście może ona być brudną grą, ale na tej samej zasadzie, jak 
nóż może służyć albo do zabicia kogoś, 
albo do pokrojenia chleba.



Więcej, polityka jest przedsięwzięciem moralnym. Co wcale nie znaczy, że wszyscy politycy są moralni. Podobnie jak na przykład nie wszyscy drwale są moralni. Spór w polityce ostatecznie zawsze dotyczy zasad moralnych. Co jest słuszne, a co nie? Kto jest sprawiedliwy? Jakich praw należy przestrzegać? „Ludzie, którzy twierdzą, że nie ma co mówić o moralności i powinniśmy się zajmować wyłącznie kwestiami proceduralnymi, albo nie myśleli o polityce zbyt dogłębnie, albo też pod pozorem moralnej neutralności usiłują po prostu przemycić swoje własne przekonania moralne” – przekonywał wybitny amerykański publicysta ks. Richard Neuhaus.


Weźmy na przykład sprawę imigrantów przypływających do brzegów Europy. Co z nimi robić? Ratować podróżujących w prowizorycznych łódkach czy raczej zawracać ku brzegom Afryki, jeżeli to w ogóle możliwe. A może przyglądać się z daleka, jak topią się na pełnym morzu? Przecież jasno widać, że nie tylko o pieniądze tu chodzi, ale w pierwszym rzędzie o zasady moralne. Czy słuszną rzeczą jest przyjmować tysiące muzułmanów do Europy? 
Czy mamy moralne prawo postawić tamę tej ogromnej fali zdesperowanych ludzi, wśród których – by jeszcze bardziej skomplikować zagadnienie – mogą znajdować się terroryści? O propozycjach Komisji Europejskiej w tym zakresie piszemy na ss. 48-49.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.