Przegonić bestię uśpioną

Agata Puścikowska

|

GN 17/2015

publikacja 23.04.2015 00:15

Prawie 900 km biegiem. Taki trucht w bezinteresownym interesie. Józefowi jest potrzebna wątroba, Andrzej ją wybiega.

Przegonić bestię uśpioną Andrzej i Olga Ripperowie z synem jakub szymczuk /foto gość

Państwo Ripperowie biorą ślub w 2003 r. Mieszkają w Bieszczadach. Antek rodzi się rok później. Po kilku latach przeprowadzają się w strony Olgi, pod Grodzisk Mazowiecki. Olga jest anglistką, Andrzej zajmuje się instalacjami grzewczymi. W kwietniu 2007 r. rodzi im się drugi syn, Józef.

Diagnoza

– Mały miał kilkanaście dni, kiedy poszłam z nim na kontrolę. Pediatrze nie podobała się bladość dziecka, oliwkowy kolor skóry. Wyniki badań były powalające: bilirubina koszmarna. Potrzebna była natychmiastowa hospitalizacja. Liczył się każdy dzień – opowiada Olga. Gdy mówi, dramatyczne chwile znów stają przed oczami. I wypływają jak dwie zwyczajne matczyne łzy. Jakimś cudem udało się natychmiast umieścić Józia w Centrum Zdrowia Dziecka. Był 1 czerwca. Przed Ripperami otworzył się zupełnie nowy świat, którego nie znają rodzice zdrowych dzieci. Razem z Józiem musieli przejść na drugą stronę lustra walki o zdrowie dziecka, chorób i ciągłego lęku o życie. Diagnoza: atrezja dróg żółciowych. Choroba, której pochodzenie jest nieznane. Wiadomo tylko, że żółć nie wydostaje się z wątroby, komórki niszczeją, pojawia się marskość. Aby uratować dziecko, potrzebna była natychmiastowa operacja. Józek miał 53 dni, gdy przeszedł operację wycięcia dróg żółciowych. Na szczęście udaną. Gigantyczna bilirubina zaczęła powolutku, powolutku spadać. – Żyliśmy wtedy jeszcze nadzieją, że to wystarczy. Że przeszczep, o którym mówili lekarze, nie będzie konieczny – wspominają rodzice. – Z drugiej strony wiedzieliśmy, że wszyscy pacjenci z tą chorobą prędzej czy później wymagają przeszczepu wątroby. Mijają lata. Józek, sympatyczny i energiczny blondynek, rozwija się doskonale. Intelektualnie. Fizycznie wciąż pod kontrolą lekarską. Ale badania nie pozostawiają złudzeń: dziecko ma coraz słabsze wyniki. Chora wątroba coraz częściej daje o sobie znać. Józek wie, że czeka go poważna, ratująca życie operacja. Kiedy? – Tego właśnie nie wiadomo. Być może za kilka lat. Często jednak przy atrezji dróg żółciowych dzieje się tak, że choroba postępuje nagle. I wtedy nie ma czasu na zastanawianie się. Wtedy trzeba działać – opowiada Olga. I znów dwie matczyne łzy, pełne niepewności o przyszłość syna, spływają po policzkach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.