Zjeść ciastko i mieć ciastko

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 17/2015

Ksiądz Franciszek Blachnicki, obecnie sługa Boży, jest nie tylko twórcą Ruchu Światło–Życie, ale też wolnej Polski, kto wie, czy nie jednym z bardziej znaczących twórców.

Zjeść ciastko i mieć ciastko

Oczywiście obok takich postaci jak Jacek Kuroń czy Antoni Macierewicz. Jeżeli jednak te dwie przykładowo wymienione osoby kojarzymy z przemianami ustrojowymi, to ks. Blachnicki w takim kontekście raczej się nie pojawia. Doskonale zatem się stało, że w polskim Sejmie odbyła się poświęcona mu konferencja. Moderator krajowy oazy, którym jest bp Adam Wodarczyk, nie zawahał się wyznać, że takie spotkanie było jego marzeniem. Szerzej o konferencji piszemy jeszcze w dwóch innych miejscach, bo było to wydarzenie bez precedensu, a główne telewizje nawet się o sprawie nie zająknęły. Jak połączyć religijną formację w oazie z przemianami ustrojowymi? W latach 70. i 80. ubiegłego wieku przez oazy przewinęły się setki tysięcy osób. Oaza budowała w młodych ludziach zdrową i głęboką pobożność, opartą na osobistym wyborze Jezusa i stałej żywej więzi z Nim. Tak ukształtowani ludzie, jeżeli jest ich odpowiednio dużo, są w stanie rozsadzić każdy opresyjny system. Doskonale pamiętam – bo sam do oazy należałem – chętnie przez nas śpiewaną piosenkę „Wciąż przez cały świat kroczy potężna rewolucja”. Była to oczywiście rewolucja sumień, a nie jakakolwiek zbrojna, czego wtedy nie rozumiałem. Ks. Blachnicki jednak miał tego pełną świadomość. Co więcej, po odnowie religijnej spodziewał się wyraźnych konsekwencji społecznych. W jednym z pism stanowczo zauważył, że „ewangelizacja, która nie jest nastawiona na rozwiązywanie konkretnych problemów w codziennym życiu, jest nieporozumieniem”. A w innym miejscu dodał, że „nam nie chodzi o politykę, ale o chrześcijańską konsekwencję”. Miał stuprocentową rację. Kiedy w przestrzeni publicznej pojawia się konsekwentny katolik, potrafi gruntownie ją zmienić. Niestety, jak to w życiu często bywa, o pełną konsekwencję jest trudno. Dobrze pokazują to moralne wygibasy wielu posłów, którzy chcieliby i zjeść ciastko, i mieć ciastko. I być konsekwentnym katolikiem, i zagłosować na przykład za in vitro. Tego zrobić się nie da. Nie wiem, jak głosują w sprawach etycznych członkowie Parlamentarnego Zespołu Sympatyków Ruchu Światło–Życie, który był jednym z organizatorów sejmowej konferencji, ale wiem, jak powinni głosować konsekwentni katolicy. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.