Kaczyński: Mamy do czynienia z piętrowym nadużyciem

PAP

publikacja 16.04.2015 21:09

PiS składa do prokuratora generalnego zawiadomienie w zw. z nowymi ekspertyzami biegłych dot. zapisu rozmów z kokpitu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem. Według PiS doszło m.in. do sfałszowania przez biegłych odczytu nagrania z kabiny pilotów i niedopełniania obowiązków przez prokuratorów.

Kaczyński: Mamy do czynienia z piętrowym nadużyciem Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz wyjaśniali, dlaczego sprawą odczytu rozmów z kabiny Tu-154M powinna zająć się prokuratura Bartłomiej Zborowski /PAP

O skierowaniu do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zawiadomienia dotyczącego nowych ekspertyz poinformowali w czwartek na konferencji prasowej szef PiS Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, wiceszef PiS, kierujący też zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej.

Rzecznik prasowy prowadzącej śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej Naczelnej Prokuratury Wojskowej ppłk Janusz Wójcik zaznaczył, że prokuratura nie komentuje wypowiedzi polityków.

Z kolei szef zespołu smoleńskiego przy kancelarii premiera Maciej Lasek, odnosząc się do wystąpienia polityków PiS, powiedział, że nie komentuje spraw związanych ze sposobem działania prokuratury. Zwrócił jednak uwagę: "Trudno mówić o sfałszowaniu stenogramów, które w zakresie określającym przyczynę wypadku - bo nie mówimy o didaskaliach - są w dużej części takie same jak stenogramy odczytane zarówno przez Instytut Ekspertyz Sądowych dla prokuratury, jak i Centralne Laboratorium Kryminalistyczne dla komisji Millera, jak i nawet MAK".

Jak mówił na czwartkowej konferencji Kaczyński, "doszło w ostatnich dniach do zabiegu wyjątkowo wręcz skandalicznego". "Mianowicie nieudolnie sfałszowana taśma - czy dokładnie: odczytanie taśmy - zostało potraktowane poważnie, nie tylko przez media, i stało się przedmiotem kampanii w istocie wpisującej się w kampanię wyborczą, ale także stało się elementem dokumentacji procesowej" - mówił szef PiS.

Stenogram z nowego odczytu nagrań z kokpitu Tu-154 wraz z opiniami biegłych ujawniła w zeszłym tygodniu prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Na stronie internetowej NPW zamieszczono dwa dokumenty. Pierwszy zatytułowany: "Cyfrowe przetwarzanie i analiza dźwięku rejestratora dźwiękowego MARS-BM samolotu TU-154M" (opracowany przez Andrzeja Artymowicza) - wraz ze stenogramem oraz drugi zatytułowany: "Opinia w zakresie fonetyczno-akustycznej analizy zapisów dźwiękowych z samolotu TU-154M", opracowany przez prof. Grażynę Demenko.

Macierewicz ocenił w czwartek, że ekspertyza opracowana przez Andrzeja Artymowicza jest "wytworem swoistej operacji medialnej". "Mamy do czynienia z fałszem, którego celem jest sfałszowanie przyczyn katastrofy" - powiedział. "To jest przestępstwo, którego ściganie musi nastąpić i prędzej, czy później z pewnością nastąpi, bo zmierza ono do sfałszowania całości tego śledztwa" - stwierdził szef zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej.

Macierewicz, pytany o dowody na fałszywość ekspertyzy Artymowicza, powołał się na opinie Petera Frencha i prof. Grażyny Demenko. "To są dwie osoby utytułowane, kompetentne, które cieszą się zaufaniem środowiska naukowego. (...) Obie te osoby stwierdziły, że mamy do czynienia z działaniem nieprofesjonalnym, które skutkuje fałszerstwem" - powiedział polityk PiS.

Dodał, że "materiał dowodowy jest szerszy". "Dysponujemy szeregiem opinii profesjonalistów, którzy wielokrotnie wskazywali, że metodologia użyta przez Artymowicza jest fikcyjna" - wskazał poseł, zapowiadając, że materiał dowodowy zostanie przekazany prokuraturze. "Prokurator dowie się o tym pierwszy, kiedy (...) się o to zwróci" - zapowiedział Macierewicz.

Według polityków PiS doszło do złamania dwóch przepisów Kodeksu karnego - art. 231, który mówi o niedopełnieniu obowiązków lub przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, oraz art. 233, zgodnie z którym m.in., kto jako biegły przedstawia fałszywą opinię mającą służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Kaczyński powiedział, że niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień dotyczy prokuratorów prowadzących śledztwo ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej; fałszerstwa mieliby dopuścić się biegli, którzy sporządzili nowe opinie dotyczące zapisu rozmów z kokpitu tupolewa.

"Jest tutaj bardzo wiele argumentów, które wskazują na to, że mamy tutaj do czynienia z nadużyciem i to nadużyciem piętrowym, bo z jednej strony jest to nadużycie, które służy działalności medialnej i kampanii wyborczej, a z drugiej strony jest to nadużycie procesowe - to jest sprawą tutaj najpoważniejszą" - powiedział szef PiS.

Upubliczniony w ubiegłym tygodniu stenogram dotyczy ok. 40 ostatnich minut lotu Tu-154. W ostatniej fazie lotu w stenogramie pojawiają się wypowiedzi osoby oznaczonej jako DSP (w stenogramie nie ma wyjaśnienia tego oznaczenia, ale według mediów chodzi o dowódcę Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika). Poinformowano, że przy obróbce materiałów z rejestratora rozmów w kokpicie zastosowano nowatorskie metody, poprawiające jakość i czytelność, a stenogram powstawał "dzięki wielomiesięcznej pracy grupy odsłuchowej".

W opublikowanym stenogramie pojawiają się m.in. wypowiedzi przypisane dowódcy Sił Powietrznych (DSP): "Faktem jest, że my musimy to robić do skutku" - o godz. 8.35 (przy tej wypowiedzi umieszczono znak zapytania - PAP), "Po-my-sły!" - o 8.40.11 i "zmieścisz się śmiało" - o godz. 8.40.22 (w obu przypadkach pewność odczytu - 3 w czterostopniowej skali).

Pierwsza wypowiedź przypisywana DSP pojawia się o 8:22 "Mówisz to po angielsku", w rozmowie z N - nawigatorem.

DSP miał - według biegłych z opinii Artymowicza - w ostatniej fazie lotu podawać wysokość, na jakiej znajduje się samolot - o godzinie 8:40:24 - "230 metrów" oraz 8:40:42 - "100 metrów".

Ujawniona także w czwartek druga opinia, opracowana przez prof. Grażynę Demenko, ocenia, że w kabinie samolotu niewątpliwie przebywały inne osoby, z pewnością można przyjąć, że niektóre frazy należały do dyr. Mariusza Kazany. Nie można też wykluczyć, iż niezidentyfikowany głos wypowiadający pod koniec lotu frazę +sto metrów+ (czy też frazę +dwieście trzydzieści metrów+) mógł należeć do gen. Andrzeja Błasika lub innej osoby o podobnym głosie.

Wcześniej stenogram na swych stronach internetowych ujawniło radio RMF FM. (PAP)

gł/ mkr/ ral/ mok/ abr/