Plastikowa konsekwencja Adama Szejnfelda

Wojciech Teister

Jak polityk PO w jednym tekście najpierw wyzywa część Polaków od zacofanego ciemnogrodu, a potem oskarża PiS o dzielenie społeczeństwa.

Plastikowa konsekwencja Adama Szejnfelda

Trzy cytaty z tekstu "Dzieci Frankensteina" napisanego przez europosła PO Adama Szejnfelda dla NaTemat.pl:

1. W Polsce część ludzi żyje najwyraźniej jeszcze w minionych wiekach, lub napatrzyło się na karykaturalne filmy nakręcone na podstawie powieści Mary Shelley pt. Frankenstein. Sądzą więc, że jeśli człowiek "zastępuje Boga”, to tworzy potwory.

2. Od kliku dni możemy na szczęście być w Polsce już spokojniejsi. Ciemnogród nie będzie rządził naszymi umysłami, naszymi uczuciami, naszą przyszłością.

I wisienka na torcie, czyli trzeci cytat:

3. Cóż, radykalni politycy, na czele z przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości, tworzą w społeczeństwie ciągłe podziały, stawiają ludzi za lub przeciw czemuś, szczują jednych przeciw drugim.

Plastikowa konsekwencja Szejnfelda zwala z nóg. Najpierw w kilku niewybrednych słowach nazywa znaczącą część społeczeństwa (ale niewystarczająco znaczącą z punktu widzenia interesu politycznego) zacofanym ciemnogrodem, który intelektualnie utknął w XIX wieku, zarzuca im kłamliwie, że dzieci z in vitro uważają za potwory, a później oskarża konkurencyjną partię o dzielenie społeczeństwa i szczucie jednych przeciw drugim. Pogratulować poczucia humoru.

Być może polityk partii rządzącej zapomniał, że funkcjonowanie w przestrzeni społeczno-politycznej różnych, nawet sprzecznych poglądów, nazywa się pluralizmem. Obowiązująca wszystkich jednomyślność charakteryzuje raczej systemy totalitarne. Co do prawa oczywiście parlament musi zdecydować się na jedno rozwiązanie, co nie oznacza, że nie można optować za różnymi. Taki jest charakter demokracji, która uwiera najwyraźniej Szejnfelda.

A dzielenie społeczeństwa bierze się nie z różnicy poglądów, tylko ze zwykłego traktowania swojego oponenta z góry. Np. pospolitego i chamskiego wyzywania od zacofańców i ciemnogrodu. Politycy pokroju Szejnfelda czy Niesiołowskiego mają w tym swój niemały udział.