Kaczyński: Chcemy oddać hołd, umocnić pamięć

PAP

publikacja 10.04.2015 17:16

Spotykamy się przed Pałacem Prezydenckim, żeby oddać hołd, umocnić pamięć, pochylić głowy - powiedział w piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński w 5. rocznicę katastrofy smoleńskiej, podczas uroczystości zorganizowanych przez jego partię.

Kaczyński: Chcemy oddać hołd, umocnić pamięć Jarosław Kaczyński przed Pałacem Prezydenckim Jakub Szymczuk /Foto Gość

"Pięć lat temu doszło do największej tragedii w powojennej Polsce" - podkreślił prezes PiS w swoim wystąpieniu. Ludzki wymiar tej tragedii - mówił Kaczyński - to ból i żal rodzin oraz przyjaciół, tęsknota i potrzeba pamięci.

"Potrzeba zwykłej pamięci, którą mamy w naszych umysłach, w sercach, uświęconej mszami świętymi, a także pamięci, która jest zawarta w pomnikach, tablicach, epitafiach, nazwach ulic, placów, książkach, filmach, symbolach, a także takich jak dzisiejsze spotkaniach" - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Jak zaznaczył, od pięciu lat takich spotkań, jak to przed Pałacem Prezydenckim w Polsce i poza Polską jest wiele. "Zaczęło się to w pierwszych godzinach po tragedii" - mówił. "Spotykamy się, żeby oddać hołd, umocnić pamięć, pochylić głowy" - powiedział Kaczyński.

Kaczyński: Chcemy oddać hołd, umocnić pamięć   Przed Pałacem Prezydenckim zgromadziły się tysiące ludzi PAP/Marcin Obara

Kaczyński mówił, że pięć lat temu, po katastrofie smoleńskiej padły słowa (wypowiedziane przez pełniącego wówczas obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego - PAP) o tym, że "polskie państwo zdało egzamin".

"Trudno powiedzieć większą nieprawdę - polskie państwo wtedy, w tamtym czasie, nie zdało egzaminu i to nie zdało go na poziomie elementarnym" - ocenił szef PiS. Według niego jednak "stało się jeszcze coś więcej - polskie państwo zaatakowało polskie społeczeństwo, wspólnotę zintegrowaną wokół tragedii".

Prezes PiS wyraził pogląd, że jeśli chodzi o "zdanie egzaminu" po katastrofie smoleńskiej, "nie uczyniono niczego, co jest międzynarodowym standardem jeżeli chodzi o działanie po takiej katastrofie". "Nie zabezpieczono eksterytorialności terenu katastrofy, nie zabezpieczono polskiej własności, przyjęto skrajnie niekorzystne dla Polski rozwiązania prawne, które uniemożliwiły nam odwołanie się od decyzji innych, bo w istocie dochodzenie przekazano Rosjanom" - wyliczał Kaczyński.

"Co więcej - nie zadbano nawet o godne potraktowanie ciał poległych i te ciała były niejeden raz traktowane w sposób haniebny" - dodał. Odrzucono - kontynuował szef PiS - "wszelkiego rodzaju propozycje zmierzające o umiędzynarodowienie śledztwa", "nie przeprowadzono sekcji zwłok". "Można by te kompromitujące fakty mnożyć" - mówił Kaczyński.

A na końcu - dodał - "uznano absurdalne i uwłaczające polskim pilotom wyniki działań komisji Anodiny". Polska komisja - mówił szef PiS - z niewielkimi wyjątkami te wyniki potwierdziła. "Te wyniki zostały potwierdzone i nieustannie okłamywano Polaków, nieustannie nas Polaków okłamywano" - powiedział szef PiS.

"Nie odbył się jeszcze pogrzeb prezydenta państwa i jego małżonki, kiedy zaczęły się ataki. Zaraz później wznowiono przemysł pogardy i kłamstwa; później rozpędził się on z całą siłą" - mówił Kaczyński w wystąpieniu przed Pałacem Prezydenckim w 5. rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Wtedy - dodał - "zaatakowano krzyż, zaatakowano modlących się, doszło do aktów profanacji, do fizycznych brutalnych ataków na tych, którzy tutaj byli, którzy chcieli oddawać cześć prezydentowi". W tym czasie - mówił Kaczyński - "podeptano wszystkie, elementarne zasady europejskiej kultury".

"Doszło do prawdziwej eksplozji nienawiści do polskiej tradycji, ale też tradycji wolnościowej, niepodległościowej, którą odnawiał w polskim życiu prezydent Lech Kaczyński" - powiedział prezes PiS.

Kaczyński: Chcemy oddać hołd, umocnić pamięć   Ludzie zebrani pod pałacem Prezydenckim Jakub Szymczuk /Foto Gość Jak mówił, to wszystko działo się "za zgodą, albo wręcz z inspiracji, na polecenie władz". "Przecież te akty agresji miały miejsce tuż obok stojących funkcjonariuszy mundurowych, przecież ktoś musiał nakazać zbieranie zniczy, płonących zniczy i mówienie, że to są śmieci" - powiedział Kaczyński. Jak dodał, funkcjonariusze nie reagowali wtedy "na elementarne przestępstwa, oczywiste przestępstwa".

"Nienawiść rozwijała się, doprowadziła do morderstwa, do usiłowania morderstwa. W pierwszą rocznicę tragedii mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy absurd tej furii nienawiści osiągnął szczyt. Okazało się, że zorganizowanie uroczystości rocznicowych to nic innego tylko zamach stanu" - mówił Kaczyński. Dodał, że tak twierdzili "oszalali publicyści i inni funkcjonariusze".

Prezes PiS, podsumowując czas po katastrofie, stwierdził, że "władza pokazała swoją odrażającą twarz i niezdolność do kierowania polskimi sprawami".