Niedokończona żałoba

Piotr Legutko

|

GN 15/2015

publikacja 09.04.2015 00:15

O skutkach katastrofy smoleńskiej z Janem Ołdakowskim, dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego rozmawia Piotr Legutko

Wawel jako miejsce spoczynku  śp. Lecha i Marii Kaczyńskich został wybrany po to, by hołd dla pary prezydenckiej był dopełnieniem hołdu dla pomordowanych oficerów, który miał  im być oddany 10 kwietnia  – uważa Jan Ołdakowski Wawel jako miejsce spoczynku śp. Lecha i Marii Kaczyńskich został wybrany po to, by hołd dla pary prezydenckiej był dopełnieniem hołdu dla pomordowanych oficerów, który miał im być oddany 10 kwietnia – uważa Jan Ołdakowski
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Piotr Legutko: Podobno Paweł Kowal był przekonany, że wsiadł Pan na pokład samolotu lecącego do Smoleńska.

Jan Ołdakowski: Mam do dziś w biurku pismo Władka Stasiaka, szefa Kancelarii Prezydenta, zapraszające na pokład samolotu. Miałem lecieć nim wraz z Leną Cichocką i Dariuszem Gawinem. Minister Maciej Łopiński poprosił jednak, by ktoś z muzealników zrobił miejsce rodzinom zamordowanych w Katyniu. Ponieważ trzy lata wcześniej byliśmy już z prezydentem Lechem Kaczyńskim na podobnej uroczystości, zrezygnowaliśmy wszyscy. Lecieliśmy wówczas tym samym tupolewem, pamiętam bardzo nieprzyjemne wrażenie przy lądowaniu w Smoleńsku, obijania o betonowe płyty, którymi jest ono wyłożone. Gdy dotarł do mnie 10 kwietnia rano pierwszy SMS, że jest jakiś problem z samolotem, przypomniałem sobie tamto wrażenie sprzed lat i pomyślałem, że może doszło do jakichś problemów przy lądowaniu. Dzwoniłem więc rano na wszystkie możliwe numery i z wrażenia wyszedłem na taras. Wtedy zobaczyłem, że z sąsiedniego domu macha do mnie siostra. Właśnie dzwoniła do niej z kondolencjami żona Pawła Kowala. Siostra odpowiedziała, że z tego, co widzi, to  Jankowi nic nie jest. W ten sposób Paweł dowiedział się, że nie poleciałem do Smoleńska.
 

Jak można opisać tamtą stratę? Same liczby niewiele mówią, bo przecież każda z ofiar to osobna historia, a wszyscy to wspaniali ludzie, którzy pozostawili po sobie ogromną pustkę.

Oglądałem niedawno w telewizji amerykański serial „Pozostawieni”. Akcja zaczyna się, gdy z niewyjaśnionych do końca powodów z powierzchni Ziemi znika nagle 2 proc. populacji. USA pokazane są z perspektywy małego miasteczka, bo tu widać, jak wielkie zniszczenia poczyniła ta katastrofa we wszystkich wymiarach życia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.