Trzęsienie ziemi

Marcin Jakimowicz

|

GN 15/2015

publikacja 09.04.2015 00:15

Widział ją po raz pierwszy. Uklękła i powiedziała: „Znam księdza. Pokazał mi księdza Pan Jezus”. Nastała kłopotliwa cisza. Zakłuło go serce? Zimny pot oblał mu plecy? Przeraził się? Musiał rozeznać, czy ta ruda piegowata zakonnica jest wariatką, czy… świętą.

Jakie myśli rozsadzały głowę ks. Michała Sopoćki, gdy słyszał od Faustyny: „Jezus powiedział mi: »Oto wierny sługa mój, on ci dopomoże spełnić wolę moją tu, na ziemi«”? Jakie myśli rozsadzały głowę ks. Michała Sopoćki, gdy słyszał od Faustyny: „Jezus powiedział mi: »Oto wierny sługa mój, on ci dopomoże spełnić wolę moją tu, na ziemi«”?
reprodukcja roman koszowski /foto gość

To było jedno najważniejszych spotkań w historii świata. Choć stało w cieniu rokowań pokojowych i odbywających się w świetle kamer politycznych rozmów na szczycie, to właśnie tu, w lichym konfesjonale przy wileńskiej ulicy Senatorskiej 25 (dziś Grybo 29), dokonywały się przełomy i zapadały niezwykle ważkie decyzje dotyczące przyszłości świata.

Czwartek 1 czerwca 1933 roku. Prawdopodobnie wtedy. Wszystko na to wskazuje. To właśnie w czwartki do drewnianych chatek, w jakich mieszkały siostry Matki Bożej Miłosierdzia, przychodził „spowiednik zwyczajny”. Skromny, urodzony na Wileńszczyźnie 45-letni ks. Michał Sopoćko. Przyszedł i tego dnia. Na jego widok jedna z sióstr (28-letnia, średniego wzrostu, ruda, piegowata, w wileńskim klasztorze zaledwie od tygodnia) dostała rumieńców. Była wyraźnie poruszona. Rozpoznała go, choć widziała tego księdza po raz pierwszy w życiu. Była podekscytowana, a siostry, które to zauważyły, z pewnością zaczęły ją strofować.
 

Ja już księdza… widziałam

Zakonnica, która przed tygodniem zjechała tu z Krakowa, podeszła do konfesjonału. To była jej pierwsza spowiedź w klasztorze na Antokolu. Uklękła i drżącym głosem wyszeptała: „Znam księdza od dawna. Pokazał mi księdza dwukrotnie sam Pan Jezus”. Co poczuł ks. Michał? Jakie myśli rozsadzały mu głowę, gdy słyszał dosadne: „Jezus powiedział mi o księdzu: »Oto wierny sługa mój, on ci dopomoże spełnić wolę moją tu, na ziemi« i zapewnił mnie, że to ksiądz właśnie ma ogłosić światu o miłosierdziu Bożym”. Nastała kłopotliwa cisza? Zakłuło go serce? Zimny pot oblał plecy? Przeraził się? Potraktował opowieści jako historyjkę osoby nawiedzonej, w potocznym, nie dosłownym znaczeniu tego słowa?

Miał niewiele czasu, by rozeznać, czy osoba, która mówi: „Opowiedział mi o księdzu Jezus”, postradała zmysły, czy jest rzeczywiście Tą-która- -rozmawia-z-Najwyższym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.