Jestem w niebie! Udało się!

Dobromiła Salik

publikacja 27.03.2015 16:55

Ojciec Damian przyznał się w homilii, że jego współbrat o. Antoni Pośpiech przyśnił mu się po śmierci i uspokoił, że jest tam, gdzie miał dotrzeć!

O. Antoni Pośpiech OMI, kapelan Rodzin Katyńskich O. Antoni Pośpiech OMI, kapelan Rodzin Katyńskich
Gierałtowice, 29.10.2006 r. Odsłonięcie pomnika ofiar totalitaryzmu sowieckiego
Mirosław Rzepka /Foto Gość

O. Antoni odszedł w wigilię uroczystości Zwiastowania Pańskiego, 24 marca. Żegnali go 27 marca u oblatów na Koszutce - po 33 latach pracy duszpasterskiej w Katowicach - prowincjał zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej o. Antoni Bochm z licznymi współbraćmi, arcybiskup senior Damian Zimoń, kapłani diecezjalni, siostry zakonne oraz wielu wiernych świeckich. Pochowany został na cmentarzu w Katowicach-Bogucicach.

Dzisiaj Droga Krzyżowa ulicami Katowic. O. Antoni, jak co roku, miał prowadzić stację przy kościele garnizonowym...

Tak naprawdę, nawet trudno się smucić, że o. Antoni umarł... Taki był "świetlisty" już za życia, jakby już jedną nogą - tam! Nie znałam go osobiście. To jednak jakby nie miało znaczenia. Budził zaufanie i pewnego rodzaju czułość - gdy widziało się go podchodzącego do ołtarza ze swoim nieodłącznym niebieskim zeszytem w ręce. Tam pewnie zapisane miał intencje mszalne, może jakieś myśli, adresy? Jego współbracia wiedzą więcej. Mnie ten zeszyt, bodajże z Maryją na okładce, przypominał mój własny pierwszy zeszyt do religii - zeszyt kilkuletniej dziewczynki przygotowującej się do Wczesnej Komunii Świętej. O. Antoni - sędziwy kapłan - nie wstydził się z takim zeszytem iść do ołtarza…

I drugi charakterystyczny rys. Nieraz uczestniczyliśmy z mężem w Eucharystii celebrowanej przez o. Antoniego, wcześniej w kościele garnizonowym, a ostatnio u ojców oblatów. Był szczególnie wyczulony na Msze za zmarłych i zawsze dziękował rodzinie w imieniu zmarłego, że zamówiła tę Mszę. A dziękował w taki ciepły sposób - że chyba te rodziny naprawdę czuły wdzięczność swoich bliskich zmarłych! Jednocześnie te słowa o. Antoniego uświadamiały nam wartość Eucharystii w intencji zmarłych i tajemnicę Świętych Obcowania.

I jeszcze jedno. Pewien kapłan wyznał mi, że o. Antoni jest jego spowiednikiem. Ta informacja tylko potwierdziła to, co czułam – że o. Antoni jest kapłanem prawdziwie na wzór Serca Jezusowego. Potwierdziły to również słowa homilii jego współbrata, o. Damiana Dybały podczas Mszy św. pogrzebowej u oblatów na Koszutce. Oto obszerne fragmenty tej refleksji o życiu śp. o. Antoniego Pośpiecha.

Homilia

Michał Anioł zwierzył się pewnej hrabinie: - Mam już 86 lat i ufam, że wkrótce Bóg weźmie mnie do siebie. - Ach, jest Pan zmęczony życiem? - zapytała. - Nie! - odparł artysta. - Jestem właśnie stęskniony do życia.

Siostry i bracia! Uczestniczymy w pogrzebie o. Antoniego. Człowieka o wielkim sercu, który jak Michał Anioł tęsknił do życia.

Spójrzmy wraz z o. Antonim na dzisiejszą liturgię słowa. „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana”. Całe życie o. Antoniego było dla Boga. Zobaczmy, jak pięknie Mu służył.

Co charakteryzowało o. Antoniego? Eucharystia i konfesjonał.

Ileż, Ojcze Antoni, tych Mszy odprawiłeś? Ilu ludzi wyspowiadałeś?

Lubiłeś odprawiać Mszę św. zwłaszcza o 6.00. Zawsze pobożnie i z wielkim namaszczeniem.

Konfesjonał był tym drugim miejscem, gdzie można było Cię spotkać. Wielu ludzi zaczepiało mnie na ulicy i pytało: „Kiedy będzie w konfesjonale o. Antoni?”. A ja byłem dumny, że mam takiego współbrata.

Byłeś niezmordowanym głosicielem Bożego słowa. Wiedziałeś, że nie można nie głosić słowa Bożego. Przypominam sobie ten nasz ostatni dzień skupienia, który nam niedawno wygłosiłeś w kaplicy klasztornej. Powiem tyle: jeden z najpiękniejszych w moim życiu.

Ojciec Antoni służył do końca ludziom. Zawsze dyspozycyjny i dla nich. Dla niego nigdy nie było nie w porę. Ktokolwiek przyszedł i o którejkolwiek godzinie, został przyjęty i wysłuchany. Otwarty i przyjazny. Zawsze gościnny. Gdy coś od kogoś dostał, to się dzielił. Nawet jak dostał jedną czekoladę, przynosił i dzielił się z nami po kawałku.

Ojcze Antoni! Ceniłem w Tobie szacunek do drugiego człowieka. Nawet do neoprezbitera mówiłeś: Ojcze! Umiałeś powiedzieć: proszę, dziękuję, przepraszam. Przepraszałeś, że nie możesz odprawić Mszy u nas, bo obiecałeś, że w garnizonie pomagasz przez całą niedzielę.

Śpiewaliśmy piękny psalm: „Boga żywego pragnie moja dusza”. Czego Ty pragniesz, Siostro, Bracie? Może warto zadać sobie to pytanie. O. Antoni pragnął Boga, o czym świadczy jego życie.

Odszedł Kapłan wielki - zaśpiewamy w Wielki Czwartek.

Ale my dzisiaj już to śpiewamy o Tobie: „Odszedł kapłan wielki”.

W swoim notesie przy dacie 27 marca napisałeś: Droga Krzyżowa w Garnizonie.

Ja wierzę, że tego, który był dla Ciebie radością, dzisiaj oglądasz w niebie.

I wreszcie usłyszeliśmy Ewangelię. Piękną i wzruszającą. Ulubioną ojca Antoniego. A ja ośmielę się powiedzieć, że to Ewangelia o nim:

Błogosławiony ubogi w duchu o. Antoni.
Błogosławiony o. Antoni, który wzruszał się i płakał, że innym działo się źle.
Błogosławiony o. Antoni, który nie lubił być na świeczniku.
Błogosławiony o. Antoni, który łaknął i pragnął sprawiedliwości.
Błogosławiony o. Antoni miłosierny, który rozdawał to miłosierdzie w konfesjonale i na co dzień.
Błogosławiony o. Antoni czystego serca.
Błogosławiony o. Antoni, który nie kłócił się, nie obrażał, ale wprowadzał pokój.
Błogosławiony o. Antoni, który cierpiał prześladowania dla sprawiedliwości.

Zapytałem kilkanaście dni temu o. Antoniego, który miał świadomość, że odchodzi, czy jest szczęśliwym oblatem. Odpowiedział prosto: „Bardzo”.

Poza Mszą, psałterzem i różańcem pomagały mu w kapłaństwie te proste słowa, które często powtarzał; „Ave crux, ave Maria”. I te proste słowa z Ewangelii św. Jana: „Ten, który mnie posłał, jest ze mną i nie zostawi mnie samego”.

Przyśnił mi się o. Antoni i powiedział do mnie: „Ojcze, jestem w niebie. Udało się!”. Ja wierzę, Ojcze Antoni, że tam jesteś. Wierzą oblaci, jadwiżanki, elżbietanki, salwatorianki…

Kochani! W obliczu śmierci każdego kapłana brzmią znacząco słowa modlitwy św. Ambrożego z Mediolanu: „Panie, nie płaczę, że mi go zabrałeś, ale dziękuję Ci za to, że mi go dałeś”.

Panie, dziękujemy, że nam go dałeś. Amen.

Życiorys

Ojciec Antoni Pośpiech urodził się 2 czerwca 1932 r. w Szopienicach koło Katowic z rodziców Izydora i Cecylii z domu Jokiel. Po maturze w Niższym Seminarium w Lublińcu, w 1950 r. wstąpił do nowicjatu Misjonarzy Oblatów w Markowicach, gdzie po roku złożył pierwsze zakonne śluby, a 8 września 1953 r. - wieczystą oblację. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w latach 1951-1956 w Wyższym Seminarium w Obrze.

Święcenia diakonatu przyjął 20 października 1955 r., a prezbiterat – 24 czerwca 1956 r. z rąk bp. Herberta Bednorza. Posługę kapłańską rozpoczął w Kodniu w 1957 r. jako wikariusz, a od 1969 do 1971 r. jako proboszcz i misjonarz ludowy. Kolejne placówki, w których posługiwał, to: Katowice, Lubliniec, Gorzów Wlkp. Milanówek, Białogarda oraz Bodzanów i ponownie Katowice od 1982 do końca życia.

W klasztorze oblatów w Katowicach udzielał się najpierw jako misjonarz, a od 1999 r. pełnił funkcję spowiednika w stałym konfesjonale i równocześnie w kilku wspólnotach sióstr zakonnych, m.in. u salwatorianek, córek Miłości Bożej, elżbietanek i jadwiżanek. Przez wiele lat służył pomocą w parafii wojskowej św. Kazimierza w Katowicach oraz pełnił funkcję kapelana Rodziny Katyńskiej.