Spojrzenie, które zmienia

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 03/2015

„Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem”. Jan wskazuje swoim uczniom na Jezusa zgodnie z tym, co sam zapowiadał: „idzie mocniejszy ode mnie”.

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

1 Uczniowie opuszczają Jana i ruszają za Jezusem. Idą za Tym, którego wskazał im ich poprzedni nauczyciel. Jezusa jeszcze w tym momencie nie znają. Idą tak ufnie, bo polegają na autorytecie Jana. Zauważmy ciekawy mechanizm. Jan gromadził uczniów najpierw wokół siebie, on sam był ich przewodnikiem, dopiero potem „przekazał” ich Jezusowi. Mamy więc dwa etapy drogi: uczniostwo u Jana i przejście do „wyższej” szkoły Jezusa. Każdy ewangelizator musi zgromadzić uczniów wokół siebie, stać się dla nich autorytetem, aby potem wskazać na Jezusa. Nie da się ewangelizować bez wiązania się z innymi, trzymając dystans. Oczywiście celem jest zawsze doprowadzenie do Jezusa. Ale ów etap pośredni jest jakoś konieczny.

2„Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie?”. Pan nieraz obraca się i patrzy na nas, idących za Nim. W jego spojrzeniu jest pytanie. Czego szukamy? W Kościele, w wierze... Może niczego. Idziemy bezmyślnie, siłą tradycji, niesieni okolicznościami, których sami do końca nie rozumiemy? W spojrzeniu i pytaniu Jezusa nie ma oskarżenia, jest zaproszenie. „Szukajcie, spodziewajcie się, myślcie, tęsknijcie, pragnijcie… Niech będzie w was głód serca i rozumu. Niech wasza nadzieja będzie duża”.

3„Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?”. Może to była taka odpowiedź na odczepkę. Ale jest tu głębszy sens. Gdzie mieszka Bóg? Gdzie można Go spotkać, pogadać z Nim, zasiąść z Nim do stołu? „Chodźcie, a zobaczycie”. Wiara jest wyjściem z pieleszy, ryzykiem pójścia w nieznane, skokiem w to, co niewidzialne, w ciemno. „Zobaczycie” – obiecuje Pan. Ale jest jeden warunek: „Chodźcie”. To się przekłada na konkrety: pójście do spowiedzi, na Mszę, rekolekcje, spotkanie, do ubogich, do najmniejszych.

4„Znaleźliśmy Mesjasza” – woła radośnie Andrzej do swojego brata Szymona. I przyprowadza go do Jezusa. Świadectwo pociąga. Szymon znał brata. Musiał zobaczyć w jego oczach coś, co go poruszyło i pociągnęło. Czasem z najbliższymi najtrudniej jest dzielić się wiarą, miłością do Boga. A przecież jeśli się Go znajduje, to nigdy tylko dla siebie, ale i dla innych.

5„A Jezus wejrzawszy na niego…”. Znowu powtarza się motyw spojrzenia Pana. Zanim my zaczniemy Go widzieć, On na nas patrzy. Mówi: „Ty jesteś…, Ty będziesz…”. Bóg nas zna doskonale. Wie, kim jesteśmy. W Jego spojrzeniu jest akceptacja, potwierdzenie naszego istnienia, naszej tożsamości. „Ty będziesz…”. To już obietnica i zapowiedź. Bóg zaprasza mnie, bym stał się kimś innym: lepszym, piękniejszym, mądrzejszym. Zmiana imienia jest symbolem nowej, przemienionej tożsamości. Także nowego zadania. Każdy z nas kimś jest i kimś się staje (dzięki sobie, innym). Kim mogę być dzięki Bogu? Chodź i zobacz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.