Pan Bóg – sam real

Agata Puścikowska

|

GN 01/2015

publikacja 31.12.2014 00:15

O spotkaniu z Franciszkiem, wymarzonej pracy i Panu Jezusie, który daje wyśnione prezenty, z s. Teofaną Ostasiewicz, karmelitanką Dzieciątka Jezus

Pan Bóg – sam real S. Teofana Ostasiewicz, od 14 lat karmelitanka Dzieciątka Jezus, pracuje w Siemiatyczach z dorosłymi osobami niepełnosprawnymi intelektualnie Jakub Szymczuk /Foto Gość

Agata Puścikowska: Z jakiego domu pochodzisz?

S. Teofana Ostasiewicz: Wspaniałego. Zawsze mi się wydaje, że nie zasłużyłam na tak dobrych rodziców... Mama polonistka, tata, z wykształcenia rolnik, wiele lat pracował z osobami niepełnosprawnymi – to było jego prawdziwe powołanie. Mam dwóch kochanych starszych braci, z którymi toczyłam... mniejsze lub większe wojenki. Od dziecka też marzyłam o siostrze. Starszej siostrze.

Nierealne.

Realne właśnie! Dla Pana Jezusa nie ma nic niemożliwego. Gdy byłam w szkole podstawowej, rodzice (nieformalnie) adoptowali Agnieszkę, starszą ode mnie o 7 lat. Ona potrzebowała rodziny, my potrzebowaliśmy jej. Jezus załatwił mi więc starszą siostrę. A potem dużo starszych sióstr. I młodszych też. W Karmelu. (śmiech) Siostra Agnieszka zresztą zaraziła mnie miłością do osób niepełnosprawnych umysłowo: studiowała pedagogikę specjalną. Pod koniec podstawówki, gdy stałam na życiowym rozdrożu, zabrała mnie na obóz, w którym uczestniczyli jej podopieczni. Te dwa tygodnie dobrego czasu utwierdziły mnie w postanowieniu, że praca z niepełnosprawnymi umysłowo to moje powołanie. Jednocześnie powołanie zakonne coraz mocniej się we mnie odzywało. Nie bardzo wiedziałam, jak to połączyć. Wydawało mi się niemożliwe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.