Teraz czyny

Andrzej Grajewski

Słowa prezydenta Poroszenki o pojednaniu wymagają dalszych działań.

Teraz czyny

Nasze media relacjonują wystąpienie prezydenta Ukrainy w Sejmie jako wielkie wydarzenie, nieomal o historycznym znaczeniu dla relacji polsko-ukraińskich. W ukraińskich mediach nie wywołało ono jednak większych emocji. Przede wszystkim zauważono zapowiedź, że Ukraina zamierza zerwać z doktryną neutralności, która rzeczywiście jest balastem dla polityki Kijowa.

Słów prezydenta o wybaczeniu win z przeszłości nie odnotowano, co dowodzi, że te kwestie dla ukraińskiej opinii publicznej nie są obecnie istotne. Nie pierwszy to raz ukraińskie elity dokonują rozliczenia z przeszłością przede wszystkim na polskim terenie. Tak było m.in. w 2013 r. z listem episkopatów Kościoła rzymskokatolickiego oraz greckokatolickiego w 70 rocznicę zbrodni na Wołyniu. W Polsce stanął on w centrum debaty publicznej, na Ukrainie pozostaje nadal mało znany. Oczywiście Ukraina ma w tej chwili na głowie bardziej dramatyczne problemy, aniżeli rozrachunki z przeszłością. Przez rosyjską agresję zagrożona jest jej suwerenność, a konflikt w Donbasie daleki jest od rozstrzygnięcia. Ukrainie należy pomagać na forum dyplomatycznym, wspierać ją humanitarnie oraz wojskowo, ale nie powinno się tracić z pola uwagi także kwestii rozliczeń historycznych. Sprawa bowiem nie dotyczy tylko przeszłości, ale i teraźniejszości.

Wydarzenia na Majdanie, choć nie były rebelią zorganizowaną przez ukraińskich neofaszystów, jak stara się nam i światu wmówić rosyjska propaganda, utrwaliły elementy banderowskiej retoryki i symboliki na terenach poza Zachodnią Ukrainą. Wielu młodym tradycja banderowska, przedstawiana jako opowieść o niezłomnych herosach, którzy oddali życie za wolną Ukrainę, stała się interesująca i bliska. Jeśli więc dzisiaj nie będziemy skutecznie dopominali się o prawdę historyczną, jutro pomniki Bandery, czy Szuchewycza staną w Kijowie, a bezkrytyczna opowieść o UPA stanie się elementem państwowej tradycji całej Ukrainy. Za wezwaniem do pojednania i przebaczenia prezydenta Ukrainy powinny więc pójść czyny. Przede wszystkim na Wołyniu i w innych miejscach powinny wreszcie powstać cmentarze, gdzie pochowane będą polskie ofiary zbrodni UPA. Większość z nich do dzisiaj nie ma swego grobu. Ta zasada powinna obowiązywać także wobec Ukraińców, którzy zginęli podczas polskiego odwetu. Instytuty Pamięci Narodowej z Kijowa i Warszawy współpracują w kwestii badania zbrodni komunistycznych. Warto byłoby tę współpracę rozszerzyć na badanie zbrodni nacjonalistów ukraińskich, a rezultaty tych prac zapisać m.in. w podręcznikach szkolnych. Oczekiwałbym, aby na Ukrainie, ale i w Polsce, powstał monument upamiętniający Ukraińców, którzy oddali życie, ratując polskich sąsiadów. Wówczas słowa prezydenta Poroszenki: „Jesteśmy narodami bliskimi sobie duchem, językiem, dzielimy te same wartości: europejskie i chrześcijańskie” staną się nie tylko faktem medialnym i politycznym, ale i społecznym.