Tam jestem u siebie

Jacek Dziedzina

|

GN 51/2014

publikacja 18.12.2014 00:15

O narodzinach w środku ziemi, syndromie jerozolimskim i Biblii na bazarze informacji z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim rozmawia Jacek Dziedzina

Ks. prof. Waldemar Chrostowski Ks. prof. Waldemar Chrostowski
(ur. w 1951 roku) – wybitny biblista, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kieruje Instytutem Nauk Biblijnych. Przez kilkanaście lat był konsultorem Rady Konferencji Episkopatu Polski do spraw Dialogu Religijnego. Jest tegorocznym laureatem Nagrody Ratzingera, najbardziej prestiżowego na świecie wyróżnienia w dziedzinie teologii.
jakub szymczuk /foto gość

Jacek Dziedzina: Gdyby Jezus urodził się w 2014 roku, raczej nie śpiewalibyśmy „Dzisiaj w Betlejem” – rodzina z Nazaretu zapewne nie zostałaby dziś wpuszczona do „miasta chleba”.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Wiele razy zadawano sobie pytanie, dlaczego Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, przyszedł na świat właśnie wtedy, w Imperium Rzymskim i to w okresie jego największej świetności. Imperium obejmowało cały świat śródziemnomorski, który był jednością polityczną, społeczną i ekonomiczną, natomiast zróżnicowany był religijnie i na tym tle wyróżniali się Izraelici oraz ich religia. Jezus mógł przyjść na świat w tamtych warunkach, bo sytuacja w Palestynie, a później wielkie dzieło misyjne św. Pawła pokazały, że – paradoksalnie – imperium rzymskie sprzyjało dynamicznemu rozprzestrzenianiu się Dobrej Nowiny.

To dzięki względnej wolności religijnej, którą władze rzymskie musiały zagwarantować, żeby w ogóle imperium mogło się utrzymać tak długo.

Tak, swobody religijne były daleko posunięte. Natomiast dzisiaj na Bliskim Wschodzie i w Palestynie sytuacja jest mocno skomplikowana, zwłaszcza po 2000 roku, gdy Betlejem zostało od Izraela odgrodzone wysokim murem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.