Święta w okopie

Karol Kloc

|

GN 51/2014

publikacja 18.12.2014 00:15

W 1818 roku w małej austriackiej parafii pierwszy raz zaśpiewano „Cichą noc”. 96 lat później, w samym środku pierwszej wojny światowej, ta kolęda wraz z meczem w piłkę nożną uratowała setki żołnierzy.

Na froncie pod Ypres walczący przeciw sobie Brytyjczycy i Niemcy razem świetowali Boże Narodzenie. W tym czasie rozegrano nawet mecz piłki nożnej Na froncie pod Ypres walczący przeciw sobie Brytyjczycy i Niemcy razem świetowali Boże Narodzenie. W tym czasie rozegrano nawet mecz piłki nożnej
zasoby internetu

Rok 1914. Wybucha wojna. Z racji niespotykanych dotąd rozmiarów zostanie potem nazwana Wielką Wojną, a później I wojną światową. Dążyły do niej niemal wszystkie europejskie mocarstwa. Kiedy 28 czerwca 1914 roku z rąk serbskiego zamachowca ginie Franciszek Ferdynand, austro-węgierski następca tronu, wszystkie strony konfliktu mają już przygotowany system sojuszy, plany mobilizacyjne i wojenne. Ówcześni wojskowi zakładali, że wygra ten, kto pierwszy zdoła sformować armię i zaatakować. System politycznych sojuszy na kontynencie przypominał ustawianie domina. Kiedy Austro-Węgry w odpowiedzi na zabójstwo Franciszka Ferdynanda wypowiedziały 28 lipca wojnę Serbii, domino runęło… a świat stanął w ogniu. Wojna miała trwać krótko. Cesarz niemiecki zapowiadał, że żołnierze wrócą do domu wraz z opadnięciem liści z drzew. W Anglii prognozowano, że konflikt skończy się przed świętami Bożego Narodzenia. Mało kto przewidywał, że wojna potrwa 4 lata i będzie przypominać „mechaniczną rzeźnię”.
 

Chcemy wojny

Wybuchowi wojny towarzyszył entuzjazm praktycznie wszystkich warstw społecznych. Europa, w której ostatni „poważny” konflikt miał miejsce wiek wcześniej, czekała na rozwiązanie swoich spraw. Wojskowe elity poczuły, że nadszedł ich czas. Politycy mieli nadzieję, że ich geopolityczne problemy w końcu zostaną rozstrzygnięte. Każdy chciał zostać bohaterem, więc młodzi ludzie masowo garnęli się do armii. Pociągi wypełnione żołnierzami odjeżdżały z dworców w całej Europie, żegnane wiwatami ludności. Jej entuzjazm został też wzmocniony propagandowymi posunięciami. Rosjanie nazwę stolicy z niemieckiego Petersburga zmienili na swojski Piotrogród, a caryca Aleksandra Fiodorowna (Niemka) starała się być bardziej rosyjska niż sami Rosjanie. Władcy brytyjscy (ich ród wywodził się z terenu Niemiec) w 1917 roku przestali nawet używać nazwiska Coburg, które zmienili na znane dziś Windsor. Cesarz niemiecki Wilhelm II nie wspominał zaś o tym, że jest kuzynem zarówno brytyjskiego króla, jak i rosyjskiego cara.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.