Operacja „Pająk”

Andrzej Grajewski

|

GN 51/2014

publikacja 18.12.2014 00:15

Jak utrudniano dotarcie do prawdy o zleceniodawcach zamachu na życie papieża Jana Pawła II, doskonale pokazuje prowadzona przez bułgarski wywiad operacja o kryptonimie „Paja”, czyli „Pająk”.

Ponad 30 lat po zamachu na życie Jana Pawła II nadal nie wiadomo, kto naprawdę stał za próbą zabicia papieża, ponieważ skutecznie zacierano tropy prowadzące do mocodawców Alego Agcy Ponad 30 lat po zamachu na życie Jana Pawła II nadal nie wiadomo, kto naprawdę stał za próbą zabicia papieża, ponieważ skutecznie zacierano tropy prowadzące do mocodawców Alego Agcy
Laski Diffusion /east news

Tropy zacierano, zanim Ali Agca wyruszył do Rzymu, aby zabić papieża Polaka. Później wymyślano różne historie, żeby odwrócić uwagę od prawdziwych mocodawców zamachowca. Operacja, której bułgarski wywiad nadał kryptonim „Pająk”, pokazuje, w jaki sposób to robiono. Do nielicznych zachowanych źródeł na temat tej operacji dotarł prokurator Michał Skwara z katowickiego IPN. Jej nazwa dobrze oddaje istotę przedsięwzięcia zbudowanego na sieci międzynarodowych kontaktów i powiązań. Chodziło o działania dezinformacyjne, które, jak w gabinecie krzywych luster, miały przedstawić zdeformowaną rzeczywistość. Bułgarzy wiedzieli, że aby ich przekaz był wiarygodny, konieczne było znalezienie odpowiedniego medium, potrafiącego dotrzeć do tych, których należało przekonać. Jak słusznie zauważył Vladimir Volkoff w powieści „Montaż”, literackim thrillerze o zatruwaniu zachodniej opinii publicznej przez operacje sowieckich służb specjalnych, najlepiej wpływać przez pośredników. Trzeba było działać szybko, gdyż aresztowany 25 listopada 1982 r. Siergiej Antonow znajdował się w kiepskim stanie psychicznym. Obawiano się, że lada chwila zacznie mówić o swej roli w przygotowaniu zamachu na Jana Pawła II. Trzeba było dać mu wsparcie, zarówno w więzieniu, jak i na forum opinii publicznej. Ważną rolę w tym odegrało dwóch włoskich adwokatów Antonowa, którzy przekazywali ważne szczegóły z toczącego się śledztwa. Informacje pochodzące od adwokatów, odpowiednio spreparowane przez bułgarskie i enerdowskie służby, trafiały następnie do włoskich i światowych mediów, podważając dotychczasowe ustalenia śledztwa w sprawie zamachu na papieża oraz sugerując istnienie innych tropów.

Podejrzani to inni

W działaniach dezinformacyjnych bułgarskiego wywiadu, których celem było odwrócenie uwagi i zdyskredytowanie tzw. bułgarskiego śladu, szczególny nacisk został położony na dwie kwestie. Po pierwsze chodziło o przekonanie opinii publicznej, że zamach był dziełem tureckich fanatyków, powiązanych ze skrajną prawicą oraz inspirowanych przez CIA. Jak się wydaje, ta „legenda operacyjna” była przygotowywana już wtedy, kiedy zapadła decyzja, że kluczową rolę w zamachu na życie papieża odegra Ali Agca. Nastąpiło to prawdopodobnie jesienią 1979 r., kiedy Agcy umożliwiono ucieczkę ze specjalnego więzienia Kartal Maltepe, gdzie odsiadywał wyrok za zastrzelenie redaktora naczelnego tureckiego dziennika „Milliyet”.

Wkrótce po tym, w listopadzie 1979 r. do Turcji przyjechał Jan Paweł II. Wówczas miał miejsce dziwny incydent. Nieoczekiwanie Agca, choć ścigany przez wszystkie służby swego kraju, znalazł czas, aby napisać otwarty list do „Milliyet”, grożąc zabiciem papieża z motywów religijnych. Po zamachu ten list będzie przedstawiany jako dowód uzasadniający teorię o samotnym islamskim fanatyku, który w akcie religijnej furii strzelał do papieża. Później Bułgarzy, przy pomocy enerdowskiej Stasi, zrobili wiele, aby przekonanie o powiązaniach Agcy z fanatykami ugruntować.

Kwestia druga była bardziej skomplikowana. Powstała po 13 maja 1981 r., kiedy okazało się, że zamach się nie udał, a zamachowiec wpadł w ręce policji. Po farsie trzydniowego procesu dał się skazać na dożywocie, a nawet – co było zupełnie kuriozalne – odrzucił możliwość apelacji na swoją korzyść. Wyraźnie czekał na pomoc w uwolnieniu z zewnątrz. Ponieważ nie nadchodziła, zaczął włoskim sędziom opowiadać, jak naprawdę doszło do zamachu, m.in. szczegółowo opisując swoje kontakty z trójką Bułgarów: Todorem Ajwazowem, Siergiejem Antonowem oraz Żeliu Wasilewem, których znał pod konspiracyjnymi nazwiskami. Ponieważ informacje były szczegółowe i bardzo ich obciążające, bułgarskie służby specjalne stanęły przed trudnym zadaniem, jak wyjaśnić pochodzenie tych informacji. Skoro Agca był kłamcą, a Bułgarzy niewinni, trzeba było odpowiedzieć na pytanie, skąd Turek znał tak wiele prawdziwych szczegółów z życia trzech Bułgarów. Wymyślono więc, że to włoskie służby specjalne, inspirowane przez Amerykanów, przekazały Agcy wiedzę o Bułgarach, w zamian obiecując mu wolność.

„Claude”

Centralną postacią w tej operacji był włoski pisarz i dziennikarz Luigi Cavallo. Należał do wpływowych lewicowych intelektualistów, którzy od wielu lat mieli ugruntowaną pozycję we włoskim życiu politycznym i medialnym. W czasach młodości angażował się w działalność organizacji antyfaszystowskich, był więźniem politycznym, a także uczestnikiem lewicowej partyzantki w Piemoncie. Studiował także w Berlinie, gdzie napisał pracę na temat Hegla, biegle znał kilka języków. Po wojnie należał do elity intelektualnej, skupionej wokół szefa Włoskiej Partii Komunistycznej Palmiro Togliattiego. W czasie konfliktu Stalina z Tito stanął jednak po stronie jugosłowiańskiego przywódcy, a w czerwcu 1953 r. był w Berlinie Wschodnim, gdzie doszło do robotniczego buntu przeciwko komunistycznej władzy. Robi serię głośnych reportaży o tych wydarzeniach, jest nawet przyjmowany przez kanclerza Konrada Adenauera. W latach 50. wraz z Edgardo Sogno zakłada ruch polityczny „Pokój i Wolność” (Pace e Libertà), propagujący ideały liberalne i lewicowe, ale jednocześnie antykomunistyczne i antystalinowskie.

W latach 70. Cavallo znajdował się w kręgu ludzi tworzących masońską lożę P2 (Propaganda Due), której jednym z celów – jak dotąd sądzono – miało być niedopuszczenie do przejęcia władzy we Włoszech przez komunistów. Na jej czele stał Licio Gelli, wpływowy biznesmen, wydawca oraz prawdziwa szara eminencja włoskiej sceny politycznej przełomu lat 70. i 80. XX wieku. Upadek P2 nastąpił tuż po zamachu na życie papieża, kiedy nagle włoskie media otrzymały supertajne spisy członków tej organizacji. Byli wśród nich czołowi politycy, przemysłowcy, właściciele mediów, a także szefowie włoskich służb specjalnych. Informacje o P2 usunęły w cień nawet informacje o zamachu na Jana Pawła II. Ujawnienie listy członków sparaliżowało włoskie państwo, a zwłaszcza służby specjalne, których szefowie zostali oskarżeni o zamach na własne państwo. Ponieważ wszystko to działo się w kontekście zamachu na papieża, miało wpływ na sposób, w jaki prowadzono śledztwo w tej sprawie. Ludzie zamieszani w działalność P2 odegrali znaczącą rolę przy dezinformowaniu opinii publicznej o mocodawcach stojących za Alim Agcą. Ten trop nigdy nie został rzetelnie zbadany, a jest istotny dla zrozumienia, dlaczego tak wielu kwestii nie udało się wyjaśnić do dzisiaj.

Cavallo miał szerokie kontakty w tych środowiskach, ale gdy skontaktowali się z nim Bułgarzy, przebywał we Francji. O jego współpracy wiemy z dokumentów wywiadu, przygotowanych w Sofii w związku z operacją „Pająk”. Podjęte w ramach tej operacji działania miały odwrócić uwagę od powiązań Agcy z Bułgarami. Cavallo miał w nich odegrać rolę szczególną, występując w tych dokumentach pod pseudonimem Claude (w oryginale Cloud). Na podstawie dostarczonych mu przez Bułgarów dokumentów miał napisać książkę „demaskującą oszczerczą kampanię (zachodnich środków masowego przekazu) z powodu zamachu na papieża”. Dokumenty pochodziły nie tylko ze źródeł bułgarskich, ale także od węgierskich służb specjalnych, które dysponowały rozległą siatką kontaktów w środowisku arabskich terrorystów. Książka miała być wydana w językach włoskim, francuskim, angielskim. Część materiałów miała być dostarczona z Rzymu i pochodziła od adwokatów Antonowa: Giuseppe Consolo i Adolfo Larussa. Łącznikiem między adwokatami a wywiadem byli zaangażowany w obronę Antonowa adwokat Dospewski oraz zastępca ambasadora Bułgarii w Rzymie Popow.

Nie wiadomo, kiedy powstał ten dokument, gdyż brak na nim daty i jest on częścią większego zespołu aktowego w tzw. sprawie Antonowa, czyli działań podejmowanych przez bułgarskie służby specjalne w związku z aresztowaniem Siergieja Antonowa. Mamy jednak w tej sprawie inny, interesujący dokument. To szyfrogram nr 682, wysłany 31 maja 1983 r. przez płk. Micewa, szefa komórki ds. relacji międzynarodowych bułgarskiej bezpieki, do gen. Willy’ego Damma, szefa Departamentu X Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD, z prośbą o przekazanie w trybie pilnym wszystkich informacji na temat Luigiego Cavalla. Miał on być wykorzystany w działaniach, których celem było zdyskredytowanie „bułgarskiego śladu” w zamachu na papieża. Gen. Damm i poinformował swoich zwierzchników, że Cavallo nie funkcjonuje w ewidencji Stasi. W dokumentach, które z Berlina otrzymał prokurator Skwara, nazwisko Cavallo zostało zamazane. Akta Stasi oglądał w Berlinie także sędzia Ferrdinando Imposimato, prowadzący śledztwo w sprawie zamachu na papieża, i cytuje je w swej książce („Vaticano un affare di stato”) z nazwiskiem włoskiego publicysty.

Szyfrogram nr 682 jest ciekawym źródłem, gdyż świadczy o tym, że Bułgarzy nie traktowali Cavalla jako swojego agenta. Gdyby nim był, nie zdradziliby jego tożsamości Stasi. Może to wskazywać, że Cavallo mógł być zwerbowany wcześniej przez KGB, a na potrzeby akcji „Pająk” tylko „użyczony” Bułgarom. Z powierzonego sobie zadania wywiązał się szybko i sprawnie. Napisał książkę o udziale islamistów i CIA w zamachu na papieża. W mediach oskarżył włoskie służby, że same wymyśliły „bułgarski ślad” i nauczyły Agcę niezbędnych szczegółów, aby mógł on skutecznie obciążyć „niewinnych” Bułgarów.

Banco Ambrosiano

Udział Cavalla w działaniach dezinformujących, prowadzonych przez komunistyczne wywiady w sprawie zamachu na papieża, jest interesujący także z innego powodu. Otóż był on ważną postacią w oskarżeniach Kościoła w związku ze sprawą mediolańskiego Banco Ambrosiano, powiązanego z Bankiem Watykańskim (IOR).

To jedna z czarnych legend Kościoła końca XX wieku, przywoływana chętnie przez wszystkich oskarżających Kościół o dwuznaczne kontakty ze światem włoskiej finansjery, tajnych stowarzyszeń oraz sceną polityczną. Głównym bohaterem tej historii jest bankier Roberto Calvi, powiązany z lożą P2. W antykościelnej propagandzie jest nawet nazywany „bankierem papieża”, choć nie ma żadnych podstaw do takich stwierdzeń. Faktem jednak jest, że gdy kierowany przez niego Banco Ambrosiano wpadł w kłopoty, próbował on ratować się tzw. listami patronackimi, wystawionymi przez IOR. Publicznie nie wyjaśniono motywów, jakie skłoniły ówczesnego szefa IOR abp. Paula Marcinkusa do potwierdzenia wiarygodności upadającego Banco Ambrosiano. Z pewnością sprawa zepsuła reputację watykańskiego banku, a zamieszanie wokół jego upadku spowodowało falę krytyki wobec Watykanu.

W maju 1981 r. Calvi wyjechał z Włoch. Jego ucieczkę łączono w mediach ze skandalem loży P2 i przez wiele miesięcy była ona tematem numer jeden we włoskich środkach przekazu. W czerwcu 1982 r. znaleziono Calviego powieszonego pod jednym z londyńskich mostów. Do grobu miał zabrać tajemnice masonerii oraz rzekomych ciemnych powiązań watykańskich. Później samobójstwo popełniły inne osoby z otoczenia Calviego, co interpretowano jako usuwanie niewygodnych świadków.

Cavallo znał ludzi związanych z tą sprawą i miał dostęp do wielu ważnych dokumentów. Pierwszy oskarżył Banco Amrosiano o nielegalne operacje. W kontekście obecnej wiedzy o powiązaniach Cavalla z komunistycznymi służbami specjalnymi powstaje pytanie, czy za medialnym rozegraniem upadku Banco Ambrosiano nie stały te same kręgi, które później kazały mu pisać książkę udowadniającą rzekomy udział CIA w zamachu na papieża.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.