Biskup odwiedził Donieck

Andrzej Grajewski

publikacja 07.12.2014 20:12

Władze DNR zapewniają, że księża katoliccy mogą wrócić na tereny opanowane przez separatystów.

Biskup odwiedził Donieck Bp Sobiło i ks. Jurczyk Andrzej Grajewski /foto gość

Bp Jan Sobiło z diecezji charkowsko-zaporoskiej 5 grudnia przebywał w Doniecku. W kościele pw. św. Józefa Robotnika  odprawił Mszę św. żałobną za Kazimierza Wróbla, Polaka, który zmarł 3 grudnia w wyniku postrzelenia go przez miejscowych bandytów.  Była to pierwsza od czerwca br. wizyta katolickiego biskupa na terenach opanowanych przez separatystów. Biskup w drodze z Zaporoża, gdzie mieszka do Doniecka ( ok. 230 km.) musiał przejechać przez osiem blokad i posterunków drogowych, strzeżonych przez armię ukraińską oraz separatystów. Od miejscowości Kurachowe pod Donieckiem, był eskortowany przez przedstawiciela służby bezpieczeństwa Donieckiej Republiki Ludowej (DNR). Jego wizyta była uzgodniona z władzami DNR. Był to pierwszy kontakt katolickiego hierarchy z separatystami, kontrolującymi teren Doniecka i Ługańska. Wszyscy katoliccy duchowni obu obrządków byli zmuszeni latem do opuszczenia parafii położonych na terenie DNR, poza Mariupolem, kontrolowanym przez wojska ukraińskie.

Przedstawiciele DNR zapewnili Ks. Biskupa, że nie będą przeszkadzać w powrocie duchownych na tereny przez nich kontrolowane. Pracę mogą podjąć zarówno duchowni mający paszporty ukraiński, jak i cudzoziemcy, m.in., Polacy.  W połowie listopada udało się wrócić do Doniecka proboszczowi parafii pw. św. Józefa, ks. Mikołajowi Pileckiemu, który opuścił ją na początku sierpnia. Obecnie nie ma go w Doniecku, ale wróci tam przed świętami, aby Boże Narodzenie spędzić ze swymi parafianami. 

Śmierć Kazimierza Wróbla, Polaka od wielu lat mieszkającego w Doniecku była przypadkowa. 1 grudnia w godzinach wieczornych miał wypadek samochodowy. Gdy zwrócił uwagę sprawcy wypadku, tamten wyciągnął broń śrutową i postrzelił go. Do leżącego podeszli znajomi sprawcy wypadku i ciężko go zranili serią z broni maszynowej. Dwa dni później Wróbel zmarł w szpitalu. Sprawcy, nie wiedzieli, że ich ofiara jest Polakiem. Kazimierz Wróbel zmarł w szpitalu w Doniecku, a nie w Charkowie, jak błędnie podano w depeszy PAP.

Rozboje z użyciem broni palnej zdarzają się w Doniecku często. Wielu cywilów, którzy służyli w tzw. pospolitym ruszeniu ma broń i używa jej nie tylko na froncie. Władze DNR zapewniły bpa Sobiłę, że jeden ze sprawców zabójstwa Polaka został aresztowany, trwają też poszukiwania dalszych osób, odpowiedzialnych za jego śmierć.