Ile jest wart krzyż?

Leszek Śliwa

Media poinformowały, że Real Madryt wyeliminował krzyż ze swego herbu. To informacja nieprawdziwa i spóźniona. O co tak naprawdę chodzi?

Ile jest wart krzyż?

Najpierw kilka słów wyjaśnienia. Krzyż pojawił się w herbie Realu Madryt 29 czerwca 1920 r. Wtedy ówczesny król Hiszpanii Alfons XIII pozwolił klubowi używać przed nazwą przymiotnik „real” (tzn. królewski) i ozdobić herb koroną. Korona jest zwieńczona malutkim krzyżykiem. Jego usunięcie jest na pierwszy rzut oka niezauważalne, co znakomicie ułatwia wszelkiego rodzaju „manewry”.

Napisałem na wstępie, że informacja jest nieprawdziwa i spóźniona. Nieprawdziwa dlatego, że Real tak naprawdę nie zmienił herbu. Wciąż wieńczy go korona z krzyżem i nikt nie zamierza tego zmieniać. Opracowano natomiast wersję „ocenzurowaną” – bez krzyża, wyłącznie na potrzeby promocji klubu w krajach muzułmańskich. Spóźniona zaś dlatego, że cała sprawa wydarzyła się już w roku 2012 i wtedy przez hiszpańską prasę przetoczyła się burzliwa dyskusja. Kierownictwo klubu chciało wówczas usunąć krzyż z wizerunku herbu umieszczonego na budowanym pod patronatem Realu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich kompleksu hotelowo-sportowego. Gorąco protestowali przeciwko temu tzw. socios, czyli płacący składki i wykupujący abonament na wszystkie mecze kibice – członkowie klubu. Protestowali niekoniecznie z przyczyn religijnych, raczej z uwagi na tradycję klubu. Sprawa stała się dla prezesa niewygodna. Inwestor wkrótce zbankrutował i pomysł zarzucono. Do czasu.

Teraz sprawa wypłynęła znowu, bo Narodowy Bank Abu Dhabi, największy potentat finansowy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich stał się jednym z głównych strategicznych sponsorów Realu. Prezes klubu, Florentino Perez zupełnie oficjalnie przyznał, że krzyż nie pojawi się na ozdobionych herbem Realu kartach kredytowych tego banku z uwagi na „wrażliwość jego muzułmańskich klientów”. Umowę zawarto na trzy lata.

Nie podano do publicznej wiadomości za ile Florentino Perez przefrymarczył krzyż, ale z całą pewnością zrobił lukratywny interes. Wiadomo na przykład, że drugim strategicznym sponsorem Realu będzie IPIC – firma naftowa, również z Abu Dhabi. W ciągu najbliższych 20 lat zasili ona madrycki klub kwotą 400 milionów euro. Socios mogą sobie więc protestować – cóż znaczą ich nędzne grosze w stosunku do petrodolarów.

Oczywiście wszystko to nie oznacza, że Florentino Perez robi coś nowego. Od lat kluby zmieniają na czas umowy ze sponsorem swoje nazwy, czy nazwy swoich stadionów. Na przykład stadion Arsenalu Londyn nazywa się Emirates Stadium (sponsorem są linie lotnicze Zjednoczonych Emiratów Arabskich). I tak należy rozumieć manewry prezesa Realu. On ani nie walczy z krzyżem, ani go nie broni. Jego interesują pieniądze. I dlatego krzyż pozostanie w herbie, bo jak się ma dobrą markę, to się jej nie zmienia, bo może stracić wartość. Co innego wypuścić jakiś produkt ze zmutowaną specjalnie dla sponsora wersją. Gdyby Watykan odpowiednio zapłacił, to pewnie dostałby wersję z krzyżem większym od korony.