Ależ emocje!

Marcin Jakimowicz

|

GN 49/2014

publikacja 04.12.2014 00:15

Choleryk spowiada się z tego, że się zdenerwował, a melancholik, że nie zareagował i wycofał na z góry upatrzone pozycje. Czy emocje mają wartość moralną? Czy można powiedzieć, że są dobre albo złe?

Uczucia nie mają oceny moralnej. Nie można o nich powiedzieć, że są złe lub dobre. Dzielą się raczej na przyjemne lub nieprzyjemne, a to całkiem inna kategoria Uczucia nie mają oceny moralnej. Nie można o nich powiedzieć, że są złe lub dobre. Dzielą się raczej na przyjemne lub nieprzyjemne, a to całkiem inna kategoria
canstockphoto

Temat nie wziął się z kosmosu. Przewijał się często w listach do redakcji, w rozmowach z kierownikami duchowymi, spowiednikami czy rekolekcjonistami. Na co dzień przerabiamy go na własnej skórze w rodzinach, w których emocje sięgają zenitu, jak na derbach Śląska. – Temat naszych drogich i kochanych uczuć, bez których żyć się nie da, ale i z nimi trudno, powraca nieustannie jak bumerang – uśmiecha się s. Bogna Młynarz ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. – Jak możemy na co dzień radzić sobie z trudnymi emocjami, np. poczuciem zniechęcenia, braku nadziei, z tym, że coś nam może się nie udać, z niewiarą w siebie? Co robić, kiedy te uczucia nas w jakimś sensie paraliżują, nie pozwalają działać? – pytają często ludzie. Czy uczucia mają wartość moralną? Czy można powiedzieć, że są dobre albo złe?

Dzikość serca

– Świat naszych uczuć jest niezwykle ciekawy. I trochę nieoswojony, żeby nie powiedzieć dziki – opowiada s. Bogna. – Rządzi się swoimi prawami i są one odmienne od tych, którymi kieruje się nasz rozum. Dlatego dla naszej rozumnej części duszy uczucia jawią się często jako mali anarchiści burzący porządek i ład. Ale to nie jest świat bez zasad. I właśnie znajomość tychże zasad może ułatwić „zarządzanie” uczuciami.

Po pierwsze: uczucia po prostu są. Pojawiają się i znikają niezależnie od decyzji naszej woli. I z tym trzeba się pogodzić. Nic nie pomogą argumenty, postanowienia, ignorowanie, naciski. Przeciwnie, uczucia ignorowane lub poddane represjom nie znikają, ale zaczynają działać w ukryciu całkowicie poza naszą kontrolą. Uznajmy wszystkie uczucia, które w nas się rodzą. Trzeba je przyjąć jak własne dzieci. Bez podziału na brzydkie i ładne. Wszystkie są nasze. Z tej zasady wynika także inny, jakże kojący wniosek: uczucia nie mają oceny moralnej. Czyli nie można o nich powiedzieć, że są złe lub dobre. Dzielą się raczej na przyjemne lub nieprzyjemne, a to całkiem inna kategoria. Ocenie moralnej może podlegać tylko to, na co mamy wpływ – nasze decyzje: świadome i dobrowolne. Uczucia nie mają oceny moralnej, ale to, co z nimi robimy, już tak. Gniew rodzi się we mnie bez mojej odpowiedzialności, ale jeśli go w sobie „nakręcam” i podejmuję pod jego wpływem decyzje, to jest to już moje świadome działanie. Zatem uczucia, które w nas się rodzą (nawet te, których najmniej byśmy sobie życzyli!), nie muszą wpływać na naszą samoocenę.

Zapewniam, że święci też mieli wredne uczucia. – Ojciec Pio reagował często niezwykle dynamicznie, ostro, wszystko w nim się gotowało – dopowiada kapucyn Piotr Jordan Śliwiński, współzałożyciel „Szkoły dla spowiedników”. – Ale pamiętajmy o tym, że każde takie zachowanie odchorowywał. Żałował, spędzał długie godziny na modlitwie za osobę, którą potraktował „z góry”, płakał. Zmagał się z tymi zachowaniami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.