Rodzinę się wybiera!

Justyna Tomaszewska

publikacja 22.11.2014 15:19

Internetowa baza rodzin "Szlachetnej Paczki" została otwarta w sobotę, 22 listopada. Z tej okazji ulicami Krakowa przeszedł "paczkowy" marsz. Prowadził go ks. Jacek "Wiosna" Stryczek.

Rodzinę się wybiera! W naszym kraju wciąż jest dużo biedy. "Paczka" to dobre na nią lekarstwo Justyna Tomaszewska

Pani Czesława marzy o kuchence na dwa palniki. Paulina chciałaby dostać dla dzieci czekoladowy krem do chleba, a Stanisław jakąś ładną, niezniszczoną kurtkę. Jak szuka pracy w tej starej, podartej, to źle na niego patrzą i odsyłają z kwitkiem.

- Pokazujemy, jak bardzo się cieszymy, że w końcu darczyńcy mogą wybierać rodziny, którym chcą pomóc. Nie każdy korzysta z internetu, nie każdy czyta gazety, więc chcemy, żeby o nas usłyszano na ulicach miast - mówi Joanna Buczek, jedna z koordynatorek regionalnych w Małopolsce. Podobne marsze miały bowiem miejsce we wszystkich szesnastu miastach wojewódzkich.

Kolorowy pochód  ruszył spod Bramy Floriańskiej, przeszedł przez Rynek i zatrzymał się pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Szli w nim wolontariusze i koordynatorzy małopolskiej Szlachetnej Paczki. Razem z nimi maszerowała orkiestra z Myślenic.

- W Polsce istnieją dwie kategorie biedy. Jedna jest taka, że ktoś wygląda na biednego i z tego się utrzymuje. Chodzi tu i tam i pozyskuje środki. My takim ludziom nie pomagamy - mówi ks. Jacek  Stryczek, pomysłodawca i współzałożyciel Stowarzyszenia "Wiosna", w ramach którego działa "Szlachetna Paczka". - Chcemy trafiać do tych, którzy często nawet nie wołają o pomoc, nie upominają się o swoje. Tej biedy skromnej, ukrytej, pogubionej, jest w naszym kraju jeszcze dużo - dodaje.

- Pracowaliśmy w tym roku w 750 miejscach w Polsce. Dlatego pomóc można niemal w każdym zakątku kraju, nie tylko w Małopolsce - wyjaśnia Katarzyna Skubera, współorganizatorka marszu.

- Jesteśmy w 80 proc. miast powyżej 20 tys. mieszkańców i w 90 proc. powyżej 30 tys. mieszkańców. Działamy w całej Polsce, ale tak naprawdę to lokalna inicjatywa porusza ten kraj. Najfajniejsze w tej akcji jest to, że my tylko prowokujemy wzajemne oddziaływanie darczyńcy, wolontariuszy i obdarowanych - podkreśla ks. Stryczek.

Opisy rodzin i ich największe potrzeby można znaleźć na stronie: www.szlachetnapaczka.pl.

Podczas pierwszej godziny od uruchomienia bazy niemal pół tysiąca rodzin znalazło swoich darczyńców. Kiedy marsz dotarł na Krakowski Rynek, było ich już ponad 1,5 tysiąca.

Historie rodzin, których trudna sytuacja może zależeć od losowych nieszczęśliwych wypadków, choroby czy niepełnosprawności. Może też być związana po prostu ze starością i samotnością.

Wszystkie są jednak przejmujące. Za serce łapie też prostota marzeń i potrzeb, o których członkowie rodzin objętych opieką "Paczki" opowiadają wolontariuszom.

73-letnia pani Czesia marzy o piecyku elektrycznym i ciepłej kurtce. Jest jej zimno w małym, zniszczonym domu bez łazienki, w którym mieszka sama. Boryka się z samotnością od 12 lat. Wtedy tragicznie zmarła jej córka. Boże Narodzenie jest od tego czasu najtrudniejszym czasem w roku, nie tylko dlatego, że marznie chłód. Wtedy bardziej niż zima za nieuszczelnionym oknem, doskwiera jej samotność.

Część ubrań pani Paulina musiała wyrzucić, bo zagrzybiały. Tak samo zabawki, a z tymi było najtrudniej rozstać się trójce maluchów, szczególnie 5-letniej Ani.

Paulina razem z mężem, Józkiem, utrzymuje pięcioosobową rodzinę z niskiej  pensji Józka i jeszcze niższego zasiłku. W mieszkaniu cały czas pojawia się grzyb. To chyba wina pękających rur. Do tego Józek przez jakiś czas nie mógł pracować, bo nabawił się kontuzji nogi.  W tym czasie zepsuła się pralka, a skąd wziąć pieniądze na nową? Paulina pierze więc wszystko ręcznie, choć tak bardzo boli ją kręgosłup. Ma przepuklinę i trzecią grupę inwalidzką, ale na leki dla niej już nie wystarcza. Najważniejsze są dzieci, a one też potrzebują lekarstw. Synek ma nadczynność tarczycy, a młodsza córka - atopowe zapalenie skóry i epilepsję z autoagresją. Dlatego przydałyby się specjalne kosmetyki. I pralka. Pralka załatwiłaby sprawę. Dzieci ucieszyłyby się też z czekoladowego kremu do chleba.

W Małopolsce oprócz pani Czesławy i Pauliny z Józkiem i dziećmi, na pomoc czekają 1282 rodziny, a w całej Polsce w bazie "Paczki" jest ponad 17,5 tys. rodzin.