Co pan na to Panie Prezydencie?

Tomasz Rożek

Dwa lata temu, 28 października 2012 roku na Ukrainie odbyły się wybory parlamentarne. Gdy pięć dni później wciąż nie było oficjalnych wyników, do prezydenta Janukowycza zadzwonił zaniepokojony Bronisław Komorowski.

Co pan na to Panie Prezydencie?

„Prezydent Bronisław Komorowski w niedzielnej rozmowie z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem wyraził zaniepokojenie opóźnieniem podania wyniku wyborów oraz mnożącymi się sygnałami o nieprawidłowościach w trakcie liczenia głosów w jednomandatowych okręgach wyborczych” głosił oficjalny komunikat kancelarii prezydenta. Rozmowa telefoniczna prezydentów miała się odbyć z inicjatywy prezydenta Komorowskiego. Zaniepokojenie sytuacją wyraziła także ówczesna szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Zaapelowała ona do władz Ukrainy o jak najszybsze ogłoszenie wyników wyborów.

Oficjalnych wyników nie było pięć dni po zakończeniu głosowania. Prezydent Komorowski w rozmowie z prezydentem Ukrainy wskazywał na zagrożenie demokracji i na standardy dalekie od europejskich. Mówił, że takie postępowanie obniża wiarygodność Ukrainy w Unii.  Niepokój polskiego prezydenta wzbudzało nie tylko to, że oficjalne wyniki wciąż były nieznane, ale także to, że powszechnie mówiono, że system liczenia głosów działa nieprawidłowo, że możliwe są manipulacje. W związku z tymi problemami, wiceszefowa Centralnej Komisji Wyborczej Ukrainy Hanna Usenko-Czorna apelowała nawet o powtórzenie głosowania w okręgach w których problemy z systemem informatycznym miały być największe. To był rok 2012, Ukraina.

Jest rok 2014, Warszawa. Standardy europejskie o których przed dwoma laty mówił Bronisław Komorowski nie zmieniły się. We Francji, w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, oficjalne wyniki głosowania znane są najpóźniej kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych. U nas za chwilę minie druga doba, a oficjalnych wyników nie ma. I jeszcze długo może nie być. System informatyczny nie działa. Albo jak ujął to zgrabnie przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, „działa, ale nie do końca tak jak byśmy chcieli”. Podsumowując co wiemy o wyborczym systemie informatycznym:
- wszelkie klucze i hasła są w tym systemie zupełnie zbędne
- kod źródłowy został upubliczniony jeszcze przed wyborami
- eksport/import protokołów na serwer nie wymaga żadnej autoryzacji.
W skrócie. Każdy mógł wpisywać co tylko mu się podobało. Tym bardziej, że publicznie dostępne są wersje instalacyjne oprogramowania dla Okręgowych Komisji Wyborczych i ich instrukcja obsługi.

Panie Prezydencie, bardzo proszę zatroszczyć się o naszą demokrację, tak samo mocno jak troszczył się Pan o standardy na Ukrainie. No chyba, że poczekamy jeszcze te trzy dni, które nam brakuje do Ukrainy. Obstawiam że przed weekendem zdąży zadzwonić do Warszawy aktualna szefowa dyplomacji Federika Mogherini.