Dekadencja skonsolidowana

Marek Jurek

|

GN 47/2014

Ideowej presji skrajnej lewicy ulega ogromna większość centroprawicy.

Dekadencja skonsolidowana

Moda jest dziś na demokrację bez niespodzianek. Putin ma swoją „demokrację suwerenną”, państwa liberalne budują równie niezawodne „demokracje skonsolidowane”. Rządy Viktora Orbána na Węgrzech to przykład „demokracji nieskonsolidowanej”, skoro demokratycznie stają po stronie cywilizacji chrześcijańskiej, praw rodziny, antykomunizmu. „Konsolidacja demokracji” postępuje przede wszystkim w Unii Europejskiej. W czasie wysłuchań kandydatów do nowej Komisji uderzająca była zgodność wszystkich desygnowanych członków tego „pluralistycznego” gremium w sprawie roszczeń politycznego ruchu homoseksualnego.

Dla wszystkich stały się one oczywistym składnikiem „wartości Unii Europejskiej”. Po nauczce, jaką opinia chrześcijańska dostała w osobie Rocco Buttiglionego, nikt z polityków aspirujących do władzy w UE nie podważa już założenia, że w imię „prawa do homoseksualizmu” należy zrewidować całe ustawodawstwo i doktrynę prawa dotyczącą małżeństwa, rodziny, wychowania, wolności słowa. Ten kierunek stał się po prostu oficjalnym nakazem polityki europejskiej. Skoro po raz kolejny staje pytanie, czy Unia to w ogóle unia, skorzystałem z pierwszej okazji, jaką było rozpoczęcie prac nad dyrektywą antydyskryminacyjną, by w Komisji Praw Obywatelskich (LIBE) przypomnieć formalnie, że homoseksualny consensus w Komisji Europejskiej w żaden sposób nie odzwierciedla realnego stanowiska państw i narodów Unii. Przypomniałem polskie i węgierskie normy konstytucyjne, zawierające definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, referendum chorwackie, litewską ustawę przeciw demoralizacji, a także francuski ruch Manif pour Tous, najlepszy dowód sprzeciwu, jaki postulaty politycznego ruchu homoseksualnego budzą w krajach, w których te roszczenia zrealizowano.

Zaznaczyłem, że naszym państwom, które się temu sprzeciwiają, nie chodzi o żadną dyskryminację, ale o zachowanie pozycji monogamicznej rodziny jako normy społecznej i wzoru społecznego, a nie jedynie propozycji, którą można realizować częściowo albo w ogóle. Zaapelowałem więc do posłów forsujących tę politykę, by nie dzielili Europy i nie eksportowali homoseksualnej rewolucji do krajów takich jak Gruzja czy Mołdawia. Moje stanowisko wsparł energicznie Kazimierz Michał Ujazdowski. Powiedział, że „prawa rodziny nie są jednym z wariantów egzystencji społecznej, ale kluczowym elementem cywilizacji europejskiej”, zaś „ideologia LGBT (…) psuje atmosferę w Europie, dzieli Europę i jest narzędziem konfrontacji ideologicznej”. Jeszcze tego samego dnia skrajna lewica w Parlamencie (GUE-NGL) w formalnym oświadczeniu oskarżyła nas, a jakże, o „homofobię”. GUE-NGL to ciekawe towarzystwo. Holandię reprezentuje Partia Socjalistyczna, która przed liftingiem działała jako Komunistyczna Partia Holandii – Marksistowsko- -Leninowska (dodatek ML w ruchu komunistycznym oznaczał partie, które przez cześć dla pamięci Józefa Stalina odsunęły się od ZSSR i popierały Chiny Mao Tse-tunga). Irlandię – Partia Socjalistyczna o charakterze otwarcie trockistowskim.

Hiszpanię – Zjednoczona Lewica, koalicja skupiona wokół Komunistycznej Partii Hiszpanii. Grecję – Koalicja Radykalnej Lewicy. Partie te zajmują się nie tylko walką z „homofobią”, którą nacechowana ma być cała kultura chrześcijańska; mają również bardzo jasne stanowisko w sprawach międzynarodowych. Choć to akurat okazuje się zupełnie nienowe i nieoryginalne. Warto posłuchać, co w Parlamencie Europejskim mówią o wojnie na Ukrainie. Willy Meyer: „Na Ukrainie doszło do zamachu stanu sfinansowanego przez UE i USA”. Javier Couso Permuy: „Czy są dowody na inwazję rosyjską, jak mówią przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej? (…) radykalne, skrajnie prawicowe, faszystowskie ugrupowania dochodzą do władzy w wielu krajach (…) nie możemy pozwolić, aby Europa funkcjonowała w oparciu o ropę amerykańską”. Jeorjos Katrungalos: „Proces partii komunistycznej na Ukrainie, który obserwowałem osobiście w Kijowie, to przykład wpływu neonazistów w tym kraju (…) wojna handlowa z Rosją zatruwa całe życie polityczne na Ukrainie”.

Pablo Iglesias, kandydat GUE--NGL na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego: „Ukraina jest jedynie pionkiem na szachownicy USA”. Ta „antyfaszystowska” i antyzachodnia retoryka neokomunistycznej lewicy stanowi zwyczajne echo moskiewskiej propagandy, a reszta to tylko dialektyczna „jedność przeciwieństw”. Żeby postkomunistyczna Rosja mogła uchodzić za ostoję wartości tradycyjnych – Zachód musi być dekadencki, więc jego dekadencja powinna postępować. Rozkład Zachodu pomaga Putinowi w kontrolowaniu własnego społeczeństwa, w pozyskiwaniu prawicowych „poputiczików” za granicą, w straszeniu Zachodem narodów wschodnioeuropejskich. Cała ta gra toczy się jednak dlatego, że ideologicznej presji skrajnej lewicy, widzącej „dyskryminację” w każdym przejawie kultury chrześcijańskiej, ulega ogromna większość europejskiej centroprawicy.

Niektórzy z jej przedstawicieli uznali rzeczywiście moralną deregulację za nakaz nowej moralności. Ale większość z nich milczy z czystego oportunizmu, wzmacnianego jeszcze słabością intelektualną, nieznajomością własnej kultury, nieumiejętnością uzasadnienia stanowiska, którego powinni bronić. Cenę ich tchórzostwa możemy zapłacić wszyscy. Bo na razie płacimy tylko pierwsze raty.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.