Mam talent. Od Boga!

ks. Tomasz Jaklewicz


|

GN 46/2014

publikacja 15.11.2014 17:00

Słowo „talent” oznaczało 34 kg srebra. Dzięki ewangelicznej przypowieści nabrało nowego sensu.
 Mt 25,14-30

Mam talent. Od Boga!

Posłuchaj Ewangelii z rozważaniem. Aby pobrać lub słuchać na urządzeniach mobilnych, kliknij TUTAJ

16.11.2014 rozważa ks. Tomasz Jaklewicz
Mt 25,14-30

1 Talentem zaczęliśmy nazywać zdolności, które odkrywamy w sobie. „Masz talent” tak brzmi dobra nowina, którą głosi Jezus w swojej przypowieści. Odkryj go, rozwijaj, ciesz się nim, służ innym. To prawda, że talenty nie są podzielone równo. Ale od tego, który ma ich więcej, wymaga się także więcej. Aby przeżyć dobrze swoje życie, trzeba przeżyć swoje obdarowanie. Zobaczyć to, co we mnie jest szlachetne, czyste, piękne, wartościowe. Łatwiej dostrzegamy talenty u innych. A przecież Bóg każdemu człowiekowi powierzył część swojego „majątku”. Czyli każdy talent, mój i mojego brata, świadczy o Dawcy. 


2 Talentem podstawowym jest samo życie, człowieczeństwo, oryginalność, dwie ręce do pracy, dwie nogi do chodzenia, serce zdolne do miłości, głowa do myślenia, oczy do podziwiania piękna itd. Człowiek nie może zakopać siebie w jakiejś dziurze, zamknąć się w bunkrze ze strachu przed kompromitacją, np. w stylu „co inni powiedzą”. Masz puścić siebie w obrót, czyli zgodzić się z tym, że żyjesz z innymi i dla innych. A co ja z tego będę miał? Szczęście. Nasze życie ulega pomnożeniu, kiedy kochamy, kiedy nie boimy się być z innymi, wiązać się z nimi, godzić się na dawanie, zależność, stratę, ofiarę. To, co daliśmy, jest „nasze” bardziej niż to, co trzymamy tylko dla siebie. 


3 Ta przypowieść mówi też tym, że trzeba ryzykować. Nie chodzi o bezmyślne narażanie siebie czy innych na niebezpieczeństwo. Chodzi o to, aby nie dać się sparaliżować przez lęk o siebie. „Chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał” – mówi sługa, który otrzymał od pana 34 kg srebra. To jest nic? Jego problem polegał na tym, że wyrobił sobie fałszywy obraz siebie i Boga. Patrząc na innych, czuł się pokrzywdzony i zaczął obwiniać Boga o niesprawiedliwość. Sparaliżowała go mieszanka destrukcyjnych uczuć: zazdrość, lęk, asekuranctwo, poczucie krzywdy, strach przed Bogiem, chęć bycia perfekcyjnym, czyli obawa przed kompromitacją. Nasze negatywne emocje czy lęki zniekształcają prawdę o nas, o świecie, o innych, o Bogu. Konieczne jest wyjście z tego kręgu ucieczki od prawdziwego życia. Ta przypowieść do tego budzi.



4 Jest to także przypowieść o sądzie. Życie jest nam dane jako „majątek” Boga. Chodzi więc o odpowiedzialność, która mobilizuje do aktywności, do ciężkiej pracy, do ryzyka związanego ze służeniem innym. Żyjemy, pracujemy, podejmujemy decyzje wobec Kogoś. Osądzi nas nie tylko „historia”, ale Bóg – hojny Dawca wszystkich darów. Pamięć o Tym, który mi dał moje zdolności, pozwala mądrzej z nich korzystać, angażować się w życie na miarę swoich możliwości. Nie chodzi o morderczą walkę o wyniki, ale o zaufanie do Boga. Skoro On zaryzykował swój majątek i dał go nam, to i ja mam ryzykować, dzieląc się z innymi tym, co wydaje mi się „moje”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.