publikacja 30.10.2014 00:00
O wyjściu z kryzysu, współpracy z Chińczykami i rosyjskiej stali, która spadła z nieba, z Grzegorzem Jasińskim, prezesem zarządu rozmawia ks. Rafał Pastwa
Grzegorz Jasiński uważa, że kraśnicka fabryka będzie się dobrze rozwijać
ks. Rafał Pastwa/ Foto Gość
Ks. Rafał Pastwa: FŁT to największy pracodawca w powiecie kraśnickim…
Grzegorz Jasiński: Obecnie zatrudniamy ok. 2 tys. pracowników i dodatkowo przyjęliśmy w tym roku przez Agencję Pracy Tymczasowej 200 osób. Według wyliczeń około 1,5 tys. osób z terenu Kraśnika i okolic pracuje w kooperacji z fabryką.
Podobno mogą już czuć się pewniejsi o swoje miejsce pracy, bo z wielu stron dochodzą głosy, że sytuacja w kraśnickiej fabryce się poprawia. Ale był czas, że kondycja zakładu wyglądała tragicznie…
Tak, najgorzej było w 2009 roku. Wtedy też zacząłem tu pracować. Bywało, że dwa tygodnie w miesiącu fabryka stała, bo nie było produkcji. Były też zwolnienia pracowników. Najgorsze, że w oddali widoczne było widmo bankructwa.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.