Synod 
rzeczywiście 
nadzwyczajny

George Weigel

|

GN 44/2014

publikacja 30.10.2014 00:15

Watykańska terminologia określa specjalnie zwołany synod biskupów jako „nadzwyczajny”, w odróżnieniu od zwykłego odbywającego się co 3 lata. I rzeczywiście na niedawno zakończonym nadzwyczajnym synodzie zdarzyły się rzeczy nadzwyczajne. 


Synod 
rzeczywiście 
nadzwyczajny Gregorio Borgia /AP Photo/east news

Jeśli tegoroczny synod jest tylko preludium do kolejnego, zaplanowanego na 2015 r. zwyczajnego synodu biskupów, to i ten zapowiada się równie… nadzwyczajnie. W czym przejawia się nadzwyczajność ostatniego synodu? Oto kilka powodów: 


1. Synod o rodzinie cieszył się ogromnym zainteresowaniem mediów. Ta uwaga była w dużym stopniu spowodowana tym, że media odniosły błędne wrażenie, że lada moment dojdzie do wyczekiwanego do dawna tąpnięcia w Kościele katolickim. Oczekiwano, że Kościół, ostatnia duża wspólnota, która opiera się tryumfowi rewolucji seksualnej, przyzna w końcu, że do tej pory tkwił w błędzie, a następnie ochoczo przyklaśnie rewolucji seksualnej. Symbolem tego miała być na przykład zmiana rozumienia natury małżeństwa. Tymczasem światowe media powinny były skupić się na świadectwie biskupów z Afryki, którzy mówili o niezwykłej sile, jaką daje życie w monogamii i wierności małżeńskiej. Chociaż kobiety z krajów Trzeciego Świata są głównymi beneficjentkami katolickiego nauczania o małżeństwie, które otrzymał od Boga Kościół, nie wybrzmiało to w mediach.


2. W czasie synodu biskupi lokalnych Kościołów, które wymierają, zachowywali się z dużą pewnością siebie. Biskupi ci udzielali rad pastoralnych Kościołom, które są w dobrej formie, a nawet rozwijają się. Wielu biskupów i teologów zachowywało się tak, jakby przenieśli się do czasów Soboru Watykańskiego II, gdy formułowali wytyczne dla świata. Nie miało dla nich żadnego znaczenia, że to właśnie oni stali i nadal stoją na czele Kościoła od pięciu dekad pogrążonego w kryzysie. Zachowywali się, jakby uważali, że wróciły stare dobre czasy.


3. Synod o rodzinie był, przynajmniej zdaniem mediów, synodem nadzwyczajnym z powodu publicznie wyrażanych różnic zdań, do których doszło między kardynałami. Ci, którzy uważają to za niewłaściwe i bezprecedensowe, powinni otworzyć Pismo Święte na fragmencie Listu do Galatów (2,11), gdzie Paweł pisze, że „otwarcie sprzeciwił się” Piotrowi, gdyż ten na to zasłużył. Niech przypomną sobie zażarte spory, do których doszło pomiędzy północnoafrykańskimi biskupami, gdy wpływy uzyskali donatyści. Niech przeanalizują konflikt, do którego doszło między doktorem Kościoła i biskupem Kartaginy, Cyprianem, a biskupem Rzymu, papieżem Stefanem. Niech przeczytają, jak wyglądały debaty w czasie pierwszej sesji Soboru Watykańskiego II. Kontrowersje, do których doszło niedawno były rzeczywiście warte zauważenia w tym sensie, że inteligentni ludzie, których propozycje zostały całkowicie obalone przez innych teologów, nie byli w stanie przyznać, że są w błędzie. Ale wspomniane wcześniej konflikty pokazują, że
– jak mówią w amerykańskiej lidze futbolowej – to także nie jest czymś całkiem nowym.


4. Niezwykłość synodu przejawia się też w tym, że spora część teologicznego zamieszania została wywołana przez hierarchów, którzy powinni lepiej się orientować w sytuacji. Część z nich posłużyła się w błędny sposób ideą rozwoju doktryny. To prawda, że samorozumienie Kościoła nieustannie się rozwija, tak samo jak jego praktyka duszpasterska. Jednak, jak stwierdził bł. kard. John Henry Newman w swoim klasycznym dziele na ten temat, każdy autentyczny rozwój pozostaje organiczną kontynuacją przeszłości, nie jest zerwaniem z przeszłością. W katolickiej teorii rozwoju doktryny nie ma miejsca na zmienianie słów Pana Jezusa albo mówienie, że wierność jasnemu tekstowi biblijnemu jest fundamentalizmem.


5. Ten synod był nadzwyczajny także dlatego, że pokazał, iż zbyt wielu biskupów i teologów ciągle nie rozumie, na czym polega twarde prawo relacji chrześcijaństwa do nowoczesności: społeczności chrześcijańskie, które strzegą doktrynalnych i moralnych granic, rozwijają się nawet wtedy, gdy muszą ścierać się z zatrutymi prądami kulturowymi. Społeczności chrześcijańskie, których granice doktrynalne i moralne stają się rozmyte (a ostatecznie się zacierają), słabną i wymierają.


6. Ostatnia uwaga: dlaczego na synod nie zostali zaproszeni przedstawiciele Papieskiego Instytutu Jana Pawła II do studiów nad Małżeństwem i Rodziną?
To był synod nadzwyczajny, w rzeczy samej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.