Nauka Kościoła jest niezmienna

GN 44/2014

publikacja 30.10.2014 00:15

O Synodzie ds. Rodziny, nierozerwalności małżeństwa oraz o współczesnych zagrożeniach dla wolności, z prefektem Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhardem Ludwigiem Müllerem rozmawia Stefan Sękowski
.

Kard. Gerhard Ludwig Müller Kard. Gerhard Ludwig Müller
roman koszowski /foto gość

Stefan Sękowski: Czy synod podzielił Kościół?


Kard. Gerhard Ludwig Müller: Z medialnego punktu widzenia mogło to tak wyglądać. Być może błędem było to, że podczas synodu nie publikowano stanowisk biskupów, a jedynie poglądy niektórych – tych, do których media dotarły. To spowodowało, że obok siebie mieliśmy synod rzeczywisty i synod medialny. Dominowało w nim kilka tematów, ale tak naprawdę biskupi dyskutowali o bardzo różnych kwestiach. Nie odczułem ich jako dzielących Kościół.


Ale część biskupów wysuwała bardzo radykalne propozycje, np. udzielania Komunii św. osobom rozwiedzionym, które ponownie wzięły ślub cywilny, lub też proponowali zmianę podejścia do osób homoseksualnych.


Tego typu propozycje nie są zgodne z nauką Kościoła. Nieudzielanie Komunii św. takim osobom nie jest formą kary. Jest to konsekwencją tego, że takie osoby żyją w stanie grzechu ciężkiego. Bóg przebacza cudzołóstwo, ale zawarcie drugiego, niesakramentalnego małżeństwa jest niedopuszczalne. Trzeba w tym kontekście pamiętać o tym, że Kościół nie uznaje małżeństw cywilnych jako takich, pomaga także w rozpoznaniu, czy małżeństwo zostało ważnie zawarte. Zbyt rzadko w tego typu przypadkach mówi się o dzieciach, które przez wiele lat cierpią traumę z powodu rozwodu rodziców i później miewają problemy, także zakładając własne rodziny. Z pewnością osoby będące w związkach niesakramentalnych wymagają troski duszpasterskiej, ale nie może ona iść w kierunku zamazywania wyjątkowości sakramentu małżeństwa.


Ale te propozycje co rusz się pojawiają. Można odnieść więc wrażenie, że możliwa jest zmiana doktryny w tym zakresie.


Co ciekawe, te propozycje wysuwają wciąż te same osoby. 20 lat temu ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger wypowiedział się negatywnie na temat udzielania Komunii św. osobom rozwiedzionym – wtedy pomysłodawcą również był m.in. kard. Kasper. Warto pamiętać, że synody nie zmieniają nauki Kościoła: zebraliśmy się po to, żeby rozmawiać o duszpasterstwie rodzin. Naukę Kościoła wyznacza słowo Boże, a ono jest w kwestii nierozerwalności małżeństwa jednoznaczne. Zmiana doktryny nie jest więc możliwa.


Dlaczego to właśnie niemieccy biskupi wysuwają tego typu pomysły?


Ja też pochodzę z Niemiec i wiem, że nie wszyscy tamtejsi biskupi myślą w ten sposób. Z pewnością wynika to z niemieckiej specyfiki. W mojej ojczyźnie równie silny jak katolicyzm jest protestantyzm – to z pewnością ma wpływ na duchownych. Ewangelicy zazwyczaj idą bardziej z duchem świata w tego typu kwestiach i Kościół katolicki uchodzi w kręgach, które wspierają tego typu myślenie, za tę „gorszą” wspólnotę. A ludzie nie lubią być ciągle krytykowani. Pojawia się przy tym pokusa, by nie mówić za dużo o grzechu, który jest pojęciem niemodnym. Myślę zresztą, że niemieccy biskupi powinni w większym stopniu skupić się na innych problemach i zastanowić się na przykład nad tym, dlaczego w Niemczech raptem 10 proc. ochrzczonych przystępuje do Komunii św. Pozostali to nie tylko rozwodnicy, którzy zawarli ponownie ślub cywilny.


Czytając „Relatio synodi”, czyli dokument podsumowujący dyskusję, odniosłem wrażenie, że być może tego typu tematyka zdominowała obrady i… zabrakło czasu na inne problemy.


Ja nie odniosłem takiego wrażenia. Dużo czasu poświęciliśmy na rozmowy na temat wartości rodziny. Wiele dały nam w tym zakresie wzruszające świadectwa małżonków. Ponadto dyskutowaliśmy na przykład na temat duszpasterstwa młodych małżeństw i towarzyszenia narzeczonym w drodze do małżeństwa. Inną kwestią było również ekonomiczne zabezpieczenie rodziny – problem, z którym zmagają się kraje zarówno biedniejsze, jak i bogatsze. Ważnym tematem, o którym mówili biskupi z Afryki, jest ekspansja ideologii gender. Zauważają to, że organizacje międzynarodowe, w tym Organizacja Narodów Zjednoczonych, uzależnia udzielanie pomocy rozwojowej państwom Trzeciego Świata na przykład od tego, czy umożliwia się promocję środków antykoncepcyjnych. Mamy tu do czynienia z ideologiczną kolonizacją, znacznie groźniejszą od tej, z którą mieliśmy do czynienia dziesiątki lat temu.


Temat krajów Trzeciego Świata leży Księdzu Kardynałowi na sercu. Właśnie wychodzi w języku polskim książka „Ubóstwo”. 30 lat temu Kongregacja Nauki Wiary skrytykowała teologię wyzwolenia, a dziś jej prefekt jest teologii wyzwolenia apologetą. Co się zmieniło?


Kongregacja Nauki Wiary nie skrytykowała teologii wyzwolenia jako takiej, ale niektóre jej aspekty – te, które mieszały teologię z ideo­logią lub usprawiedliwiały zmianę relacji społeczno-ekonomicznych za pomocą przemocy. Moje zainteresowanie teologią wyzwolenia wzięło się z poznania o. Gustavo Gutierreza, który swoją koncepcję zbudował nie tylko dzięki wnikliwym studiom, ale także codziennej pracy wśród potrzebujących. Dzięki niemu także ja zobaczyłem na własne oczy ich położenie. Teologia wyzwolenia nie jest ideologią, ale teologią: mówi ubogim, że nie żyją bez potrzeby i że są kochani przez Boga bez względu na swój status materialny. Pokazuje nam również, że nie możemy czekać tylko na to, że w niebie będzie lepiej niż na ziemi – choć będzie – ale musimy już tu zmieniać realia społeczno-ekonomiczne.


Ale czy podpowiedzią musi być zbliżenie do lewicowych ideologii, do marksizmu czy komunizmu?


Teologię wyzwolenia niesłusznie utożsamia się z komunizmem. Choć warto zauważyć, że jej pojawienie się było spowodowane tym samym, co marksizm w XIX wieku – ignorowaniem nierówności i złego losu ubogich przez ówczesne elity polityczne, intelektualne, gospodarcze, w tym część ludzi Kościoła. Kościół poprzez swoją naukę społeczną – zresztą z sukcesami realizowaną w praktyce – odpowiada na te problemy.


Tylko czy teologia wyzwolenia nie prezentuje podejścia do problemów lokalnych Ameryki Łacińskiej? Czy na przykład może nam, chrześcijanom w Polsce, coś podpowiedzieć?


Przecież zniewolenie może mieć bardzo różne oblicze – jeśli go nie rozpoznamy, możemy obudzić się w totalitaryzmie gorszym niż stalinizm. To na przykład przeświadczenie o tym, że państwo powinno decydować o wszystkich sferach naszego życia. Istnieje zagrożenie dla wolności wyznania – przykładowo polskie państwo nie ma prawa zmuszać lekarzy do przeprowadzania aborcji i w ten sposób łamać ich sumień. Do innych form zniewolenia prowadzi także ideologia gender, która utrudnia rozwój człowieka zgodnie z jego płcią. Gdy wskazuje się dziecku, że ostatecznie samo decyduje o tym, jaką ma płeć, zaburza się jego naturalny rozwój – chłopca w mężczyznę, który z czasem może zostać mężem i ojcem, dziewczynki w kobietę. W zgodzie z naszą naturą jesteśmy powołani do wolności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.