Wtopa klimatyczna

Jacek Dziedzina

Idę o zakład, że na szczycie Unii Polska nie zawetuje zgubnego dla nas pakietu klimatycznego. Choć mam cichą nadzieję, że jutro będę musiał przyznać, jak bardzo się pomyliłem.

Wtopa klimatyczna

Weta nie będzie, bo od dłuższego czasu wypuszczane są informacje o możliwym kompromisie. Nikt z przywódców unijnych nie chce wracać do domu ze świadomością, że szczyt trzeba powtórzyć, więc nacisk na "dogadajmy się jakoś” będzie ogromny. Pytanie, czy jakakolwiek rekompensata - bo zapewne dostaniemy jakąś ofertę - za naszą zgodę na pakiet jest w stanie rzeczywiście zrekompensować nam straty, jakie poniesie polska gospodarka na wdrażaniu zielonych postanowień. Jeśli redukcja „największego współczesnego zagrożenia ludzkości”, jakim w zielonej religii jest emisja CO2, ma wynieść aż 40 proc. do 2030 roku, to dla przemysłu opartego w dużej mierze na wydobyciu węgla oznacza zabójstwo. A dla każdego płatnika rachunków za ogrzewanie i prąd - bolesne uderzenie po kieszeniach. "Polska emituje około 50 proc. więcej dwutlenku węgla na jednostkę energii elektrycznej” - mówi Janusz Steinhoff, były minister gospodarki. "Na jedną megawatogodzinę mniej więcej emitujemy ponad jedną tonę dwutlenku węgla, średnia unijna to jest około 500 kg, dlatego Polska odczuje skutki pakietu klimatyczno-energetycznego w stopniu największym spośród krajów Unii Europejskiej” - dodaje.

W tle oczywiście jest bardzo aktywne zielone lobby, które naciska skutecznie na wprowadzenie niskoemisyjnych technologii, które jednak wcale nie obniżają rachunków za prąd... bo nie mogą: zbyt drogo kosztują. Efekt jest taki, że ceny energii w Unii już są wyższe niż np. w Ameryce. Pakiet klimatyczny, który już teraz jest realizowany (zakładający 20 proc. redukcję CO2 i wzrost udziału źródeł odnawialnych do 20 proc. do 2020 r.), skutecznie obniżył konkurencyjność europejskiej gospodarki. Jeśli przejdzie nowy, bardziej radykalny, dobije nie tylko polską gospodarkę, ale konkurencyjność gospodarki unijnej w ogóle. Polska ma możliwość zawetowania tego niedobrego projektu. Pytanie, czy premier Kopacz stać na to, na co nie było stać parę lat temu premiera Tuska, gdy ostatecznie na pakiet się zgodził. Obym jutro obudził się i mógł przyznać, że bardzo się pomyliłem z tym niedowierzaniem.