Z uchodźcami na dobre i na złe 


Krystyna Łubczyk 


|

Rok Henryka Sławika

publikacja 31.08.2014 00:00

Nie docenia się znaczenia i roli, jaką w życiu wojennego uchodźstwa polskiego na Węgrzech odegrali duchowni. Kilkudziesięciu z nich dotarło tu z pierwszą wielką falą wojskowych i cywilów, którym po 17 września 1939 roku udało się wyrwać z hitlerowsko-sowieckich kleszczy. 


Polscy duchowni na Węgrzech z węgierskim biskupem polowym Istvánem Hászem
 (siedzi w środku w mundurze) Polscy duchowni na Węgrzech z węgierskim biskupem polowym Istvánem Hászem
 (siedzi w środku w mundurze)
album K.i G. Łubczyków, „Pamięć. Polscy uchodźcy na Węgrzech 1939-1946”

Uchodźcami wojskowymi i cywilnymi zajęły się ministerstwa, agendy rządowe i propolskie organizacje społeczne. Natomiast duchownymi jako pierwszy zaopiekował się paulin o. Michał Zembrzuski. Był prowincjałem zakonu paulinów na Węgrzech, z siedzibą w budańskim klasztorze na Górze św. Gellérta. On też zainicjował zorganizowaną opiekę duszpasterską nad uchodźcami. Na początku listopada 1939 pałeczkę po nim przejął biskup włocławski Karol M. Radoński. Dzięki życzliwości prymasa kard. Jusztiniána Serédiego i wsparciu Episkopatu Królestwa Węgier szybko utworzono Katolickie Duszpasterstwo nad Uchodźcami Polskimi. 
Już 3 października odbyła się pierwsza Konferencja Episkopatu poświęcona polskim duchownym. Kardynał Serédi wiedział, że jego Kościół musi pomóc polskim współbraciom, aby oni z kolei jak najprędzej objęli opieką duszpasterską swoich rodaków. Zgodnie z ustaleniami nasi księża uzyskali zezwolenia na prowadzenie posługi duszpasterskiej w diecezjach. Po interwencji prymasa u najwyższych władz duchowni otrzymali prawo do zamieszkania poza obozami oraz do bezpłatnego korzystania z publicznej komunikacji na terenie całego kraju. Było to wielkie ułatwienie, zważywszy na liczebność obozów i ich rozproszenie. Kapelani zostali podporządkowani biskupowi polowemu Istvánowi Hászowi. Po drugiej Konferencji Episkopatu (marzec 1940) nasi duszpasterze mogli już udzielać wszystkich sakramentów, celebrować niedzielne i świąteczne Msze św. oraz odprawiać polskie nabożeństwa i organizować uroczystości religijne w węgierskich kościołach parafialnych. 


Duszpasterstwo uchodźców


Pierwsze tygodnie pobytu na obczyźnie dla wszystkich były bardzo trudne. Wielu Polaków, zwłaszcza wojskowych, nie potrafiło pogodzić się z nową sytuacją. Wrześniowa klęska, obawa o los bliskich w okupowanym kraju i niepewność jutra deprymująco wpływały na ich psychiczną i moralną postawę. Kapłani zdawali sobie sprawę, że przede wszystkim muszą walczyć o stan ducha i umysły rodaków. Uśmierzać rozpacz i zwątpienie, rozbudzać nadzieję i wiarę w moc Bożej Opatrzności. Początkowo nie mogli dotrzeć do wszystkich cywilnych skupisk i obozów internowanych, których jesienią 1939 roku było aż 250. Tylko duże liczebnie obozy miały stałego kapłana. Bardzo często jednemu kapłanowi podlegało kilka mniejszych obozów. Ale było i tak, że w niektórych zgrupowaniach księdza nie widziano kilka tygodni. Wtedy uchodźcy samorzutnie zbierali się na poranne i wieczorne modlitwy. Zdarzało się również, że Msze odprawiali księża węgierscy, którzy zaopatrywali również naszych kapłanów w szaty i naczynia liturgiczne. Często odprawiano nabożeństwa pod gołym niebem, gdyż brakowało odpowiednich pomieszczeń.
Późną jesienią 1939 rozpoczęła się nielegalna akcja przerzutów polskich żołnierzy z Węgier na Zachód. Ważną rolę odegrali w niej nasi duchowni. Poruszając się swobodnie po kraju, stali się łącznikami między Biurem Ewakuacyjnym i obozami. Zajmowali się m.in. dostarczaniem żołnierzom cywilnych dowodów tożsamości, ubrań, pieniędzy, biletów kolejowych etc. O wpadkę nie było trudno, ponieważ niemiecki wywiad miał tu wielu konfidentów. W porę ostrzeżony bp Radoński opuścił Węgry w czerwcu 1940. Od tej pory duszpasterstwem cywilnym kierował franciszkanin o. Piotr Wilk-Witosławski, a wojskowym – ks. Anastazy Rutkowski. Duchowni równie aktywnie pomagali Henrykowi Sławikowi, prezesowi Komitetu Obywatelskiego, w akcji ratowania rodaków pochodzenia żydowskiego. Księża wystawiali metryki chrztu, na podstawie których wydawano nowe dowody tożsamości, a zaufani kurierzy, wśród nich księża, dostarczali je do obozów. 
Po zakończeniu akcji przerzutowej wiele obozów internowanych wyludniło się, więc jedne likwidowano, a inne łączono. Teraz w każdym niemal obozie starano się wygospodarować miejsce, w którym urządzano kaplicę. Na ołtarzach królowała Matka Boska Częstochowska. To Ona każdego dnia gromadziła wokół siebie wygnańców, którzy Jej zawierzali los swój i utraconej ojczyzny. Niedzielne i świąteczne nabożeństwa w języku polskim odprawiano w miejscowych kościołach dzięki życzliwości ich proboszczów.
Ponieważ brakowało książeczek do nabożeństwa, Pisma Świętego, śpiewników, a także literatury religijnej, służącej krzewieniu i umacnianiu wiary, duchowni zajęli się również działalnością wydawniczą. Założyli też i prowadzili „latający” Katolicki Uniwersytet Powszechny.

Wsparcie Stolicy Apostolskiej


Nieoczekiwanie z Watykanu nadeszła przesyłka. W grudniu 1941 wydrukowano tam w języku polskim „Świętą Ewangelię Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Dzieje Apostolskie” z dodatkiem modlitw i pieśni. Pięć tysięcy egzemplarzy, opatrzonych papieską dedykacją, przekazano uchodźcom na Węgrzech. 
Duchowni włączyli się również w organizację życia kulturalnego uchodźców. Wielu z nich prowadziło chóry, przygotowywało inscenizacje o charakterze religijno-patriotycznym z okazji świąt kościelnych i narodowych. Z wielkim oddaniem poświęcili się również pracy wychowawczej i dydaktycznej z dziećmi i młodzieżą szkolną. Zdobywali dodatkowe fundusze, by zapewnić podopiecznym możliwie najlepsze warunki edukacji. W tym zbożnym dziele wspomagały ich również finansowo węgierski Kościół oraz Stolica Apostolska, która tylko w 1943 roku na kształcenie studentów przekazała 60 tys. pengő (ok. 60 tys. przedwojennych złotych). Trzeba w tym miejscu przywołać postać ks. Béli Vargi, charyzmatycznego proboszcza z Balatonbogláru, współtwórcy polskiej szkoły średniej na terenie jego parafii i niezwykle oddanego opiekuna młodzieży. 
Arcybiskup Angelo Rotta, nuncjusz apostolski w Królestwie Węgier od 1930 roku, z obawą obserwował rosnące wpływy proniemieckich polityków. Był szczerze zaniepokojony o los uchodźców, zwłaszcza polskich. Wiedział, że wśród nich nadal jest kilka tysięcy osób żydowskiego pochodzenia. Za zgodą Piusa XII rozpoczął jesienią 1943 wizytację wszystkich obozów polskich uchodźców. W swoich wystąpieniach zawsze kładł nacisk na słowo „polskich”. Wizytacje miały dać Niemcom do zrozumienia, że Stolica Apostolska popiera politykę węgierskich władz wobec uchodźców. 


W czarną noc


Nadszedł rok 1944. Wydawało się, że to ostatni rok wojny i ostatni rok uchodźstwa. Stało się inaczej. 19 marca wojska niemieckie zajęły Węgry. Nastała czarna noc, zwłaszcza dla Żydów i Romów. Łapanki, likwidacja gett i wywózki do obozów zagłady. Osobisty list Piusa XII do regenta Horthyego spowodował przerwanie deportacji. Jednak po czterech miesiącach władzę przejęli faszyści (nilaszowcy) i zbrodnicza machina ruszyła pełną parą. Nuncjusz Rotta natychmiast zareagował. Na jego prośbę stołeczne parafie dostarczały metryki chrztu, do których dołączano watykańskie dokumenty, taśmowo wyrabiane przez pracowników nuncjatury. Oprócz tego nuncjusz objął statusem dyplomatycznym Watykanu 12 domów, w których dał schronienie 3 tysiącom Żydów. W swojej rezydencji przechował 200 zagrożonych rodzin węgierskich. Ocenia się, że abp Angelo Rotta ocalił życie około 15 tysiącom Żydów. 
Wśród ofiar brutalnych represji znaleźli się również Polacy, a wśród nich członkowie kierownictw organizacji uchodźczych i kilku duchownych. Większość z nich znalazła jednak schronienie na plebaniach i w klasztorach. Aresztowano również wielu węgierskich księży za pomoc udzielaną Polakom. 
Podczas wojny przebywało na Węgrzech około stu naszych duchownych. Stan osobowy często ulegał zmianie, ponieważ jedni po krótszym lub dłuższym pobycie wyjeżdżali na Zachód, a na ich miejsce przybywali inni z okupowanego kraju. Byli też tacy, którzy przeżyli tu całe pięć lat. Wojna dobiegła wreszcie końca i fala polskich uchodźców popłynęła w odwrotnym kierunku, do kraju. Wracali też duchowni, o których powinniśmy wiedzieć, że byli mężami chrobrego ducha i mocarnej wiary.


Papieskie błogosławieństwo


Umiłowanym Narodu Polskiego Synom i Córkom, uchodźcom i jeńcom, z ojcowskim uczuciem i życzeniem, aby przez wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej ich smutek doznał ukojenia, i aby ich pragnienia, na chrześcijańskiej nadziei oparte, pomyślnie się spełniły, z całego serca udzielamy apostolskiego błogosławieństwa
papież Pius XII, 25 grudnia 1941 roku


Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.