Sądowi sprzeciw nie pachnie

Jan Hlebowicz

|

Gość Gdański 43/2014

publikacja 23.10.2014 00:00

– W tej pseudosztuce Chrystus został nazwany szaleńcem, tyranem, demagogiem... Dlaczego miałam pozwolić, by inni szydzili z tego, co dla mnie i dla większości osób w naszym kraju jest święte? – mówi Marysia Kołakowska.

Marysia i Janek protestowali przeciwko publicznemu odczytowi scenariusza bluźnierczej sztuki „Golgota Picnic”. Rodzice są dumni z postawy swoich dzieci Marysia i Janek protestowali przeciwko publicznemu odczytowi scenariusza bluźnierczej sztuki „Golgota Picnic”. Rodzice są dumni z postawy swoich dzieci
Jan Hlebowicz /Foto Gość

Dzięki protestom katolików z całej Polski na festiwalu teatralnym w Poznaniu nie doszło do wystawienia obrazoburczego spektaklu „Golgota Picnic”. Wywołało to oburzenie przedstawicieli środowisk lewicowych, którzy mówili o zamachu na wolność wypowiedzi artystycznej. W całym kraju zorganizowane zostały odczyty tekstu dramatu. Jedno z takich spotkań odbyło się w siedzibie Krytyki Politycznej w Gdańsku. Na miejscu pojawiło się wielu przeciwników przedstawienia. Swój sprzeciw wyrażali poprzez modlitwę – odmawiając Różaniec i śpiewając pieśni religijne. 17-letnia Marysia Kołakowska postanowiła nie dopuścić do publicznej prezentacji scenariusza.

To tylko dezodorant

– Zarejestrowałam się na stronie internetowej wydarzenia, więc miałam prawo wziąć udział w spotkaniu. W geście protestu zaczęłam rozpylać spray o nieprzyjemnym zapachu. Po chwili jeden z mężczyzn zarzucił mi na głowę bluzę i zaczął dusić. Uczestnicy spotkania szarpali mnie, popychali i wykręcali ręce. Zostałam brutalnie wyprowadzona za drzwi. Następnego dnia miałam wiele siniaków i zadrapań – relacjonuje Marysia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.