Nogi na ziemi, ręce w górze

Szymon Babuchowski


|

GN 43/2014

publikacja 23.10.2014 00:15

Obok modlitwy i ewangelizacji ważne okazują się też parzenie herbaty i opieka nad nowymi osobami we wspólnocie. Bo przecież w tym wszystkim chodzi tylko o jedno: 
żeby spotkać Chrystusa.


To zaledwie niewielka część liczącej około 300 osób łódzkiej wspólnoty Mocni w Duchu To zaledwie niewielka część liczącej około 300 osób łódzkiej wspólnoty Mocni w Duchu
roman koszowski /foto gość

W sercu Łodzi, przy kościele jezuitów, spotyka się wspólnota wymykająca się prostym definicjom. Doświadczenia Odnowy w Duchu Świętym łączy z duchowością ignacjańską. Jej członkowie modlą się za swoje miasto, chodzą do więzień i szpitali, ewangelizują na ulicach śpiewem i tańcem, wspierają modlitwą inne wspólnoty, przyjmują też intencje przez internet i telefon. „Jeśli potrzebujesz wsparcia modlitewnego – jesteśmy dla Ciebie” – piszą na swojej stronie internetowej.


Mocny, czyli słaby z nadzieją


Nazywają się Mocni w Duchu, ale nie jest to bynajmniej przejaw pychy. Przeciwnie: – Jesteśmy na tyle mocni, na ile słabi – pokładający nadzieję w Panu – tłumaczą członkowie wspólnoty. Joanna Grabarczyk, która od zeszłego roku wraz z mężem Jackiem lideruje tej około 300-osobowej grupie ludzi, wyznaje wprost: – Dla mnie to czas konfrontacji z własną słabością.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.