Mała Gerda toczy pojedynek z Królową Śniegu. I w tej nierównej walce to ona wygrywa.
Joanna Trzepiecińska jako Królowa Śniegu prostotą i naturalnością podbija serca dziecięcej widowni
Andrzej Karolak /Foto Gość
Wystawioną na scenie Teatru Polskiego „Królową śniegu” według Andersena dziecięca widownia oglądała w pełnym skupieniu. Dorosła zaś wracała wspomnieniem do pierwszych wzruszeń, gdy za sprawą Wielkiego Znawcy Dusz, wierzyła, że dobro jest silniejsze od zła, a miłość małej Gerdy zwycięży egoizm i obojętność w walce o powrót porwanego przez Królową Śniegu Kaja.
Gerda miała tylko jeden atut: kochała Kaja i gotowa była złożyć każdą ofiarę, by go odzyskać. Królowa zaś dysponowała wszystkimi atutami: urodą, przepychem swego pałacu, gotowością spełniania najwymyślniejszych kaprysów. A nade wszystko zdolnością wymazania z pamięci Kaja jego poprzedniego życia. Dzieci wierzą, że kawałek szkiełka, który utkwił w sercu Kaja, spowodował, że zapomniał o swojej przyjaciółce. Może w ich życiu też zdarzył się ktoś, kto odrzucił przyjaźń i wybrał kogoś, kto zaimponował mu najnowszym gadżetem, smartfonem, tabletem. I wiedzą, jak to boli.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.