Kto zawinił?

Aleksandra Pietryga

|

Gość Katowicki 42/2014

publikacja 16.10.2014 00:00

W kopalni Mysłowice-Wesoła w nocy z 6 na 7 października doszło do zapalenia i prawdopodobnie wybuchu metanu. Najciężej poszkodowani górnicy, w stanie krytycznym, trafili do siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń. W dniu zamykania tego numeru GN jeden z nich zmarł. Miał 26 lat, w kopalni pracował od 5 lat, osierocił dwuletnie dziecko...

 Premier Ewa Kopacz odwiedziła górników przebywających w szpitalach w Siemianowicach Śl. oraz w Sosnowcu i spotkała się z ratownikami, którzy brali udział w akcji Premier Ewa Kopacz odwiedziła górników przebywających w szpitalach w Siemianowicach Śl. oraz w Sosnowcu i spotkała się z ratownikami, którzy brali udział w akcji
Joanna Juroszek /Foto Gość

W chwili wybuchu w rejonie zagrożenia znajdowało się 37 górników. Odnaleziono i wydobyto 36 pracowników. 31 z nich trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śl. – Jako pierwsi wyciągaliśmy rannych, to stało się akurat na naszej zmianie – opowiada Bogdan Żorawik, ratownik z kopalni Mysłowice-Wesoła. – Ciężko było, oni wszyscy byli bardzo poparzeni, widok masakryczny. Los ostatniego z górników przebywających w kopalni w dniu katastrofy, 42-letniego kombajnisty, pozostaje nieznany. W dniu oddawania do druku tego numeru GN ratownicy nadal przebywali pod ziemią, poszukując zaginionego kolegi. Na miejscu przez cały czas pracuje od 8 do 10 zastępów ratowników, czyli od 40 do 50 osób.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.