Lenin-Gender wiecznie żywy?

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 42/2014

Nie dajmy sobie wmówić kolejnych konieczności dziejowych. Wszak towarzysz Lenin umarł, umrze też towarzysz Gender.

Lenin-Gender wiecznie żywy?

Swego czasu Joanna Szczepkowska ogłosiła: „Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm”. Być może… Wygląda jednak na to, że nie skończył się marksizm-leninizm. Ideologia, która legła u podstaw komunizmu, przeszła jedynie mutację.

Jednym z jej głównych elementów jest idea, że oto mamy walkę klas – jest klasa uciskająca i klasa uciskana. Trzeba zatem na wszystkie możliwe sposoby uwolnić klasę uciskaną, by powstał nowy, wspaniały świat, w którym wszyscy będą równi. W nowym świecie powstanie z czasem nowy człowiek, o nowych właściwościach. Powstanie on na gruzach starego, zmurszałego rozumienia człowieka i człowieczeństwa.

Dla sowieckiego komunizmu klasą uciskającą był burżuj i kułak, a klasą wymagającą wyzwolenia robotnicy i chłopi. Z tym wyzwalaniem chłopa różnie bywało (przypomnijmy Wielki Głód na Ukrainie), ale przynajmniej w teorii wszystko się zgadzało. Nowy człowiek radziecki (homo sovieticus) miał być kolejnym etapem ewolucji człowieka (homo sapiens). Ideolodzy zmutowanego marksizmu-leninizmu widzą rzeczywistość w analogicznym schemacie, ale inaczej.

Klasą uciskaną, którą trzeba wyzwolić, są geje, lesbijki, transseksualiści (cokolwiek miałoby to znaczyć), a ostatnio także kazirodcy. A kto jest klasą uciskającą? Tą klasą jest m.in. Kościół katolicki, oczywiście z wyjątkiem jego „postępowej” części. Współcześni „komuniści genderowi” nie wszczynają krwawych rewolucji, ale bezwzględnością i długofalowością działania nie różnią się od sowieckich „bohaterów”.

Jest to zresztą zgodne z ideologią nowej lewicy, którą wykuwał m.in. niejaki Gramsci. Twierdził on, że potrzebny jest „długi marsz przez instytucje”, czyli że trzeba obsadzać „swoimi ludźmi” media, szkoły, uniwersytety, centra władzy i kultury, a także kościoły, aby stawały się „postępowe”. Celem jest osłabienie, jak to tylko możliwe, różnych „burżuazyjnych” wartości, w tym przede wszystkim tradycyjnej, chrześcijańskiej rodziny. Nowa lewica ma swoje ulubione pojęcia wytrychy: walka ze stereotypami, obalanie tabu, tolerancja, otwartość. Katolicy „postępowi” dorzucają tutaj hasło „miłość”, które jednak ma niewiele wspólnego z miłością głoszoną przez Chrystusa.

Chorym ideologiom trzeba sprzeciwiać się stanowczo, ale ze spokojem. Nie dajmy sobie wmówić kolejnych konieczności dziejowych. Wszak towarzysz Lenin umarł, umrze też towarzysz Gender.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.