Polszy uże nie budiet?

Krzysztof Błażyca

Chcieli zniszczyć. Wymazać z historii. Pyszna chełpliwość dyktatorów. Brutalna siła. Pakt diabłów. Agresja. Profanacje. I zsyłki. A kto wspominał o Polsce, był poniewierany: "Polszy uże nie budiet!".

Polszy uże nie budiet?

"Obudziło nas walenie do drzwi. Do domu weszło NKWD. Szukali broni. Nawet za obrazami. Oczywiście żadnej broni u nas nie było. W domu było nas troje dzieci i mama. Na stole stała pasyjka. Rzucili pasyjką o ziemię" - mówi Janina Bezkorowajna. Ludzi wygoniono z domów. Na kilka godzin zgromadzono w miejscowej szkole. A potem rozkaz: "wsiadać na sanie!" Nikt nie wiedział dokąd ich wywożą.

"Pamiętam łomot w nocy, gdy do mieszkania wpakowało się czterech żołnierzy, krzycząc 'bieri wieszczi". Mama odpowiedziała, że to nie nasz dom, i nie ma tu nic naszego. Wtedy  NKWDzista przyłożył mamie pięść do czoła i krzyknął "ty durnaja, bieri wsio!" - wspomina Danuta Sedlak, ze Związku Sybiraków w Katowicach. Miała zaledwie trzy lata. Jej siostrzyczka niespełna rok. Tacy to byli "wrogowie ludu"...

I dodaje, że "sąsiedzi chcieli coś podać wywożonym, ale żołnierze nie pozwalali się zbliżyć. Wielu płakało. Mama nie uroniła ani jednej łzy, tylko tuliła nas do siebie, prosząc Boga, aby pozwolił nam wrócić".

Pozwolił. Zanim jednak znalazły się w z powrotem Polsce wojenna zawierucha rzuciła je wraz z 18 tysiącami Polaków na drugi koniec świata - do Afryki Wschodniej. To wciąż mało znany epizod exodusu Polaków, doświadczonych wcześniej przez sowieckiego agresora. Polacy zostali rozlokowani w 22 obozach utworzonych na terenie ówczesnych Tanganiki, Rodezji, Kenii, Ugandy, Afryki Południowej

Wszyscy z którymi rozmawiałem, już w pierwszych słowach mówią, że po "piekle Syberii", tam w Afryce było "jak w raju". Nic dziwnego, że po półwieku "Afrykańczycy z Sybiru" (jak siebie nazywają) wciąż się spotykają, utrzymują kontakty, a niektórzy starają się raz na jakiś czas wracać do miejsc, gdzie "przede wszystkim zaszczepiano w nas patriotyzm" - podkreśla Artur Woźniakowski, który dzieciństwo spędził w ugandyjskiej Koja.

Dziś ich troską są miejsca pamięci. Chcą zostawić ślad, który przysłuży się innym - Centrum Medyczne im. Sybiraków w Koja. Tym żywym pomnikiem pragną upamiętnić imię tysięcy Polaków, którzy pod równikiem przez kilka lat mieli swoją Polskę, brutalnie im odebraną przez paktujących ze sobą agresorów.     

Więcej o polskich osiedlach w Afryce w artykułach: Polska pod równikiem i Polszy uże nie budiet

Informacje dot. możliwości wsparcia budowy Centrum Medycznego w Koja,poprzez kontakt z CENTRUM DOKUMENTACJI ZSYŁEK, WYPĘDZEŃ I PRZESIEDLEŃ przy Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.
Osoba prowadząca: dr Hubert Chudzio
Tel: 512 861 280; 512 243 463; 512 852 707 lub przez stronę
www.zsylkiwypedzenia.up.krakow.pl.