I chciał Go zobaczyć. Łk 9,9
Krzysztof Łęcki Roman Koszowskii /Foto Gość
Jednego się pozbyłem, kazałem stracić (Jana Chrzciciela), teraz straszą mnie (a może nawet nie straszą, tylko obawy same mnie nachodzą) jakimś innym? Kim niby? Kimś znanym z imienia – jak Eliasz? Czy może tylko kimś znanym z pełnionej roli – jak jeden z dawnych proroków, którzy właśnie zmartwychwstali? Te pytania pewnie nurtowały Heroda. I jeszcze jedno pytanie, pochodzące od tamtych, nadające tamtym właściwy sens – czy ten ktoś, o kim Herod usłyszał, jest większy od Jana, Eliasza czy dawnych proroków? Bo nie chęć poznania kierowała Herodem, a niepokój, może nawet strach – bo idzie o to, czy ten ktoś jest „większy” w tym znaczeniu, że może Herodowi zagrozić. Nurtuje mnie takie oto pytanie: czy tetrarcha Herod był jedynym człowiekiem w historii, który chciał zobaczyć Jezusa (a więc dowodnie przekonać się o Jego istnieniu) tylko po to, by Go zgubić?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.