Dożynki w pasiece. Trudny rok, mało miodu, ale zamiłowanie do pszczół niezmienne. Pszczelarze, jak co roku, dziękują Bogu za zbiory.
– Z zawodu jestem ogrodnikiem, ale prace w życiu wykonywałem różne. Byłem akwizytorem, policjantem, pracowałem w kopalni, pszczelarstwem zaś zająłem się z zainteresowania – mówi Roman Kalarus
Katarzyna Buganik /Foto Gość
Ewa i Roman Kalarusowie z Glinika koło Deszczna prowadzą „Pasiekę pod lasem”. Małżeństwo ma prawie 100 pszczelich rodzin. Pan Roman zajmuje się bezpośrednio pracowitymi owadami, pani Ewa natomiast trudni się przetwórstwem miodu, pyłkiem i woskiem pszczelim. Zamiłowanie do pszczół do małżeństwa wniósł mąż i zafascynował nim żonę.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.