Nowa rola Donalda Tuska

Piotr Legutko

|

GN 37/2014

publikacja 11.09.2014 00:15

Prezydent Rady Europejskiej raczej panuje, niż rządzi. I głównie firmuje decyzje podejmowane przez innych.

Pięć lat kierowania Radą Europejską przez Hermana Van Rompuya (z prawej) sprawiło, że przewodniczący Rady Europejskiej stał się negocjatorem czy notariuszem gremium składającego się z szefów państw. Czy Donald Tusk może to zmienić? Pięć lat kierowania Radą Europejską przez Hermana Van Rompuya (z prawej) sprawiło, że przewodniczący Rady Europejskiej stał się negocjatorem czy notariuszem gremium składającego się z szefów państw. Czy Donald Tusk może to zmienić?
Radek Pietruszka /PAP

Stanowisko, które od 1 grudnia obejmie Donald Tusk, ma historię krótką i długą zarazem. Krótką, bo po przyjęciu traktatu lizbońskiego piastował je tylko jeden polityk, Herman Van Rompuy. Długą, bo sama rada, jako ciało skupiające szefów rządów (lub prezydentów) państw członkowskich UE, istnieje już 40 lat, tyle że przed przyjęciem traktatu lizbońskiego jej szefowie zmieniali się co pół roku. Przewodniczącym Rady Europejskiej był każdorazowo szef państwa, które akurat sprawowało prezydencję. Nowe rozwiązanie miało w założeniu wzmocnić pozycję „prezydenta Europy”, jak niektórzy nazywają funkcję przewodniczącego, ale – zdaniem wielu obserwatorów – paradoksalnie ją osłabiło. – Jeśli za takim przewodniczącym stała siła dużego państwa, sporo był w stanie przeforsować, nawet w krótkim czasie. Tak było w przypadku prezydencji francuskiej czy niemieckiej – zauważa Marek Cichocki z Centrum Europejskiego Natolin, redaktor naczelny „Teologii Politycznej”. Pięć lat kierowania Radą Europejską przez Van Rompuya zupełnie zmieniło tę sytuację. Przewodniczący stał się bardziej negocjatorem, czy wręcz notariuszem gremium składającego się z szefów państw.

Sekretarz pary rozgrywających

Były premier Belgii świetnie pasował do takiej roli, także ze względu na doświadczenie zdobyte w swojej mocno podzielonej ojczyźnie, gdzie kierował koalicją aż pięciu partii. Po takiej „zaprawie” łatwiej mu było godzić sprzeczne interesy na kolejnych szczytach Rady Europejskiej. – Jako jej przewodniczący nie podejmował decyzji, on je jedynie ogłaszał.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.