Cierpiący to nasz brat

tm

|

Gość Bielsko-Żywiecki 33/2014

publikacja 14.08.2014 00:15

W słuchawce najczęściej słyszą słowa zrozpaczonych krewnych, którzy proszą o pomoc dla cierpiących bliskich. Ale są i takie telefony, jak ten sprzed kilku dni, kiedy mąż, dziękując za opiekę nad żoną, mówił: – Nie wiedziałem, że są jeszcze tacy ludzie…

 – Od niedawna służy naszym chorym koncentrator tlenu – mówi Stanisława Lach-Gawron – Od niedawna służy naszym chorym koncentrator tlenu – mówi Stanisława Lach-Gawron
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Było potrzebą serca i owocem modlitwy. – Z pomysłem założenia hospicjum wyszedł przed laty ks. Zdzisław Grochal, wówczas wikary w parafii św. Floriana. Nie mieliśmy wówczas ani ludzi, ani przygotowania czy zaplecza, ale postanowiliśmy się modlić w tej intencji. I znaleźli się ludzie, a za rok – w 1998 roku – rozpoczęliśmy posługę hospicyjną na terenie Żywca i okolicy – wspomina Stanisława Lach-Gawron, pielęgniarka i koordynator pracy hospicjum, które znalazło gościnne przyjęcie w parafii św. Floriana w Żywcu-Zabłociu. Minęło już ponad 15 lat, przez ekipę wolontariuszy przewinęło się sporo osób, choć są i takie jak pani Stanisława, które trwają od początku. Nie zmieniła się na pewno podstawowa zasada: pomagają bezinteresownie i nie pobierają żadnego wynagrodzenia. Dziś chorymi opiekują się także lekarki: Anna Dokutowicz, Ewa Zarzecka i Iwona Walatek-Stokłosa, pielęgniarki: Bożena Zając, Jolanta Kucharczyk, Małgorzata Śleziak, Bogusława Biernatek i pielęgniarz Paweł Drobisz. Pomocą służą także kapelan – po ks. Zdzisławie Grochalu tę funkcję pełni ks. Klaudiusz Dziki, dwóch rehabilitantów, psycholog i ponad 20 wolontariuszy różnych zawodów. Średnio pod ich opieką pozostaje 15 osób. – Wsparcia wymagają też ich rodziny – w opiece i pomocy czy w postaci sprzętu. Nieraz są cierpiący samotni, którzy potrzebują dosłownie wszystkiego: codziennej toalety, pielęgnacji i opieki medycznej. Bywało, że osobie, która bała się odejść w samotności, w ostatnich tygodniach towarzyszyliśmy na zmiany nieustannie – mówi pani Stanisława.

Służymy Bogu

Obok szkoleń z zakresu opieki nad pacjentami ważna jest formacja duchowa. Co miesiąc z ks. Klaudiuszem Dzikim wolontariusze hospicjum spotykają się w kaplicy sióstr serafitek na adoracji Najświętszego Sakramentu i konferencjach. Jeżdżą na rekolekcje do Hałcnowa i Rychwałdu, a spora grupa dołączyła też do wspólnoty ewangelizacyjnej Służebnica Ducha. – Potrzebujemy duchowego wsparcia, abyśmy umieli naszym pacjentom służyć z całego serca, a także rozstać się z nimi, gdy odchodzą. Ich śmierć dotyka nas jak odejście kogoś z rodziny – mówią wolontariusze. Czasem ich pomoc dotyczy także duchowej sfery, gdy pomagają chorym pojednać się z Bogiem. – Świadomość, że pomagając ludziom, służymy Panu Bogu, daje nam wielką siłę – dodaje Stanisława Lach-Gawron. Nie ukrywa, że pomagają także wyrazy życzliwości i uznania, z jakimi wspólnota Hospicjum św. Faustyny spotyka się w parafii i w mieście. Mobilizują także zewnętrzne honory, jak choćby tytuł Samarytanina Roku, który otrzymała lekarka Ewa Zarzecka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.