Uniwersalność bólu i miłosierdzia

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 33/2014

publikacja 16.08.2014 17:00

„Jezus podążył w strony Tyru i Sydonu”. Jezus, pełniąc swoją misję, napotyka opór swoich rodaków, zwłaszcza autorytetów religijnych Izraela. Kieruje więc swoje kroki w stronę pogan. Tyr i Sydon to dwa miasta fenickie, które były w Starym Testamencie symbolicznym określeniem krain pogańskich.

Uniwersalność bólu i miłosierdzia

Jezus, rozczarowany odrzuceniem w miastach żydowskich, mówi w Ewangelii Mateusza: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły” (Mt 11,21 n.). W scenie rozmowy z kobietą kananejską widać spełnienie się tych słów. Kobieta jest reprezentantką wszystkich narodów nieżydowskich, które także potrzebują zbawienia. To jest pierwszy sens tego fragmentu Ewangelii – jest nim wskazanie, że choć posłannictwo Jezusa było adresowane w pierwszym rzędzie do narodu wybranego, to jednak w istocie jest misją uniwersalną. Każdy człowiek bez wyjątku potrzebuje zmiłowania Bożego. Cierpienie dziecka boli tak samo Żyda, Greka czy Chińczyka. „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida!” – to modlitwa człowieka doświadczonego przez zło, to wołanie o zbawienie, ratunek, miłość. Prawdziwa religia przekracza granice geograficzne, etniczne, kulturowe. To sprawa najgłębiej ludzka.

„Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem”. To milczenie Jezusa być może jest po to, aby wypróbować wiarę Kananejki. Taka próba nie jest czymś łatwym. Modlitwa bywa zmaganiem, walką. Bóg nie zawsze od razu reaguje na naszą modlitwę. „Odpraw ją, bo krzyczy za nami” – mówią uczniowie. To echo podobnej rady, którą dawali Jezusowi tuż przed rozmnożeniem chleba: „Odpraw ich, niech idą do wsi i kupią sobie żywności”. Czy uczniowie sugerują, że Jezus ma zostawić tę kobietę bez pomocy? Tak to niestety brzmi. Czy nie zdarza się i nam taka postawa? Jak reagujemy na krzyk ubogich, cierpiących? Czy stajemy po ich stronie, wstawiając się za nimi do Boga, czy raczej mamy ochotę ich odesłać? Tylko dokąd mają pójść, jak nie do Boga?

„Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i rzucić psom”. Brzmi to bardzo szorstko. Ale kobieta się nie zraża. Reaguje celną ripostą: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów”. Widać tu ogromną pokorę, ale także jakąś determinację, cierpliwość, wytrwałość i inteligencję. Mamy prawo modlić się do Boga natarczywie. Nie wolno się zrażać, kiedy milczy albo mówi rzeczy trudne.

„O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz”. Jezus docenia święty upór kobiety. Daje jej to, o co prosi. Pochwalając jej wiarę, napomina też pośrednio uczniów. Jesteśmy zdani na Boże miłosierdzie. Zła nie pokonamy sami, potrzebujemy „okruszyn” ze stołu Bożej łaski. Kiedy Jezus rozmnożył chleb, zebrano 12 koszy ułomków. Więc ich nie zabraknie. Trzeba tylko zgiąć kark. Wziąć do ręki koronkę i powtarzać: „Miej miłosierdzie…”. Nie tylko dla nas, ale dla całego(!) świata. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.