Bomba zegarowa

ks. Marek Gancarczyk

|

GN 33/2014

publikacja 13.08.2014 00:15

Oglądając głównie telewizję, można odnieść wrażenie, że Kościół w Polsce żyje tylko ks. Lemańskim.

Bomba zegarowa

Tymczasem, jakby pod powierzchnią, toczy się prawdziwe życie. Na Jasną Górę doszły w tych dniach liczące tysiace osób pielgrzymki. W każdej wielu księży i sióstr zakonnych. Sam miałem okazję być gościem pielgrzymki lubelskiej. Za zaproszenie jeszcze raz w tym miejscu dziękuję. Z jakichś względów pielgrzymki nie mogą jednak liczyć na obecność kamer. To dosyć dziwne, bo wijące się przez Polskę wielotysięczne kolumny wydają się interesującym obrazkiem dla telewizji informacyjnych.

Złapać głębszy oddech pozwalają nie tylko pielgrzymki polskie, ale również podróż papieża Franciszka do Korei Płd. Tam liczba katolików od wielu lat szybko rośnie, co jest o tyle interesujące, że Korea należy do państw bardzo bogatych i nowoczesnych. Zaprzecza w ten sposób mocno rozpowszechnionej tezie, jakoby ze wzrostem zamożności zawsze postępowała laicyzacja. W Korei Płd. tak się nie stało. Swoją rolę w katolickim rozbudzeniu kraju odegrał Jan Paweł II. Po raz kolejny ciśnie się na usta stwierdzenie: czego on w życiu nie zrobił. Liczby są bardzo wymowne. Otóż od pierwszej wizyty Jana Pawła II w Korei w 1984 roku liczba koreańskich katolików podwoiła się w ciągu sześciu lat. Co roku do chrztu przygotowywało się po 100 tys. katechumenów (więcej na ss. 18–21).

Inną, mało przyswojoną spuścizną naszego świętego papieża jest jego nauka o ludzkim ciele. Jak powiada George Weigel, teologia ciała Jana Pawła II jest bombą zegarową, która wybuchnie w trzecim tysiącleciu. Oby miał rację i ta bomba rzeczywiście wybuchła. Wiadomo bowiem, że niektóre bomby – używając dalej militarnego porównania – potrafią przeleżeć w ziemi dziesiątki lat. Tymczasem to, co święty papież powiedział w 130 środowych katechezach wygłoszonych od września 1979 roku aż do listopada 1984 roku, czeka na odkrycie. Czytając niektóre fragmenty, nie można wyjść z podziwu, skąd ten człowiek to wszystko wiedział. Ks. Tomasz Jaklewicz stawia tezę, że w całej historii Kościoła nie było nikogo, kto tak dużo napisał o ludzkiej płciowości (ss. 22–24).

Od bomby metaforycznej chciałbym przejść do bomb, które spadają na Irak. Jakkolwiek zabrzmi to strasznie, te drugie bomby też mogą być oceniane pozytywnie. Amerykanie zdecydowali się zaatakować pozycje radykalnych islamistów, by w ten sposób uchronić przed wymordowaniem tamtejszą ludność. Zachodnie media, które w swej masie są zwykle antyamerykańskie, tym razem doceniły ich wysiłki. Komentator szacownego „Die Welt” napisał: „Gdyby nie było supermocarstwa Ameryki, stosy zwłok na świecie byłyby znacznie wyższe. Trzeba wreszcie to powiedzieć: bez USA na Bliskim Wschodzie panowałby nie tylko chaos, lecz obszar ten pogrążyłby się w krwawej orgii”. I dodał: „Gdyby nie Ameryka, wrota piekieł zostałyby otwarte na oścież”. Z satysfakcja przytaczam ten komentarz, bo nieprzerwana krytyka wszelkich działań Ameryki bywa irytująca. Amerykańskie statki i samoloty nikomu się nie podobają, ale gdy trzeba gdzieś zainterweniować, również humanitarnie, to wtedy nie ma nikogo, kto miałby odpowiednie środki i chęci, by pomóc. Wtedy wszystkie oczy zwracają się w stronę USA.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.