Gdzie kociły się owce

Jan Głąbiński

|

Gość Krakowski 32/2014

publikacja 07.08.2014 00:00

To szlak na rodzinne wycieczki, można go też pokonać na rowerze czy metodą nordic walking. Tak robi np. Ewa Przybyło, burmistrz Rabki, skąd wędrówka się zaczyna, by po mniej więcej 4 godzinach dojść do Mszany Dolnej.

 Powyżej: Warto wyjść na szczyt Potaczkowej, by móc podziwiać tak piękne widoki Powyżej: Warto wyjść na szczyt Potaczkowej, by móc podziwiać tak piękne widoki
zdjęcia Jan Głąbiński /Foto Gość

Dla dziennikarza „Tygodnika Podhalańskiego” Józefa Figury, który mieszka w Rabce i wolny czas spędza z rodziną na górskich szlakach, to zaskakująca wędrówka. – Na mapie wydaje się, że będzie łatwą alternatywą dla asfaltowej drogi. Tymczasem czarny szlak z Rabki do Mszany Dolnej to nieznane rejony, tylko krótkie odcinki wiodą przez tereny zamieszkałe. Jest dużo frajdy z górskiej ciszy i samotności. Początek to marsz przez Grzebień, by zejść do Olszówki. Tam trzeba uważać, by po przejściu drogi odbić w leśne chaszcze. Potem jeszcze przeprawa wąską ścieżką skrajem malowniczej polany, wędrówka wzdłuż pól pod krzyż na Potaczkowej, by zejść do Mszany Dolnej. W sumie 16 kilometrów, których przejście w oznaczonym czasie 3,5 godziny wymaga dobrego tempa. Ale naprawdę warto – opowiada o swoich wrażeniach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.