Wstyd i chwała

Marta Woynarowska

|

Gość Sandomierski 32/2014

publikacja 07.08.2014 00:00

Kiedy funkcjonariuszom zdarzało się destabilizować sytuację zamiast ją uspokajać? Lub co zmusiło stróżów prawa do zejścia do podziemia? I jasne, i ciemne karty tego wycinka historii ujął w swojej najnowszej publikacji Tadeusz Zych.

 Tarnobrzeg, 1939 rok. Przedwojenny policjant przed sklepem  przy ul. Mickiewicza Tarnobrzeg, 1939 rok. Przedwojenny policjant przed sklepem przy ul. Mickiewicza
archiwum Bogdana Myśliwca

Narodziny Policji Państwowej były równie trudne i długotrwałe, jak odradzanie się państwa polskiego po odzyskaniu w 1918 r. niepodległości. Klęska państw centralnych i wycofywanie się zaborców z ziem polskich, a wraz z nimi likwidacja urzędów i instytucji państwowych rodziły konieczność zapełnienia tej luki. – Tarnobrzeg, jak każde galicyjskie miasto, do października 1918 r. miał swoich stróżów prawa. Naturalnie była to policja austriacka, mimo że służyli w niej tarnobrzeżanie – tłumaczy dr hab. Tadeusz Zych, autor świeżo wydanej książki o dziejach tarnobrzeskiej policji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.