Wybór Mieszka

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 29/2014

publikacja 17.07.2014 00:15

Zbliżająca się 1050. rocznica chrztu Polski jest okazją, by powrócić do pytania o motywy decyzji Mieszka I. Uczono nas, że był to głównie wybór polityczny. Dlaczego jednak nie przyjąć, że polski władca uwierzył w Boga?

Malarska wizja chrztu Polski autorstwa Jana Matejki Malarska wizja chrztu Polski autorstwa Jana Matejki
ARCHIWUM KARLICKI /EAST NEWS

Nikt nie ma pełnego wglądu w najgłębsze motywy decyzji drugiego człowieka. Tym bardziej gdy mamy do czynienia z postacią żyjącą ponad 1000 lat temu. A przecież historycy raz po raz stawiają pytanie, co skłoniło kogoś do takiego czy innego wyboru. Pytania takie są tym bardziej interesujące, gdy rzecz dotyczy decyzji o dalekosiężnych konsekwencjach.

Dziś modne jest odwoływanie się do psychologicznego zaplecza ważnych historycznych postaci. Sporo pisze się o ich przeżyciach z dzieciństwa, cechach charakteru, kompleksach, ambicjach, mile widziana jest informacja o innej orientacji. Dlaczego więc stawianie pytania o świadomość religijną miałoby być tematem zabronionym? Jak to było z Mieszkiem I i z jego decyzją o przyjęciu chrześcijaństwa? Czym wytłumaczyć jego wybór, który można z powodzeniem uznać za rozstrzygający o istnieniu Polski?
 

Polityka? Kultura? A może wiara?

Chrzest Polski okazał się niezwykle korzystny politycznie i kulturowo dla powstającego państwa. Historyk Jerzy Łojek twierdzi wręcz, że „akt dokonany w 966 roku jest po dziś dzień najważniejszym i najbardziej decydującym posunięciem polityczno-kulturowym w całej historii Polski”.

Prof. Andrzej Nowak w pierwszym tomie „Dziejów Polski” zastanawia się, co by było, gdyby Mieszko pozostał przy pogańskich wierzeniach. Taką drogą poszły sąsiednie plemiona Obodrzyców, Wieletów, Redarów, Łużyczan. Nie przetrwali. Ostatecznie żadne państwo pogańskie nie ostało się w Europie. Więc „nie byłoby może Polski w ogóle, gdyby nie wybór chrześcijaństwa” – podkreśla prof. Nowak. „Zastanawiając się nad skutkami nieprzyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka w roku 966, musimy powtórzyć wniosek, że niezmiernie trudno byłoby pogańskiemu księciu Gniezna i Poznania zdobyć na Czechach Śląsk i Małopolskę z Krakowem – i utrzymać je przeciw sile nie samych tylko Czech, ale także przeciw tej potężnej sile, do której ochrzczona Praga mogłaby się naturalnie odwołać: sile niemieckiego, chrześcijańskiego cesarstwa. A bez Śląska i Małopolski – czy państwo Mieszka byłoby już Polską?”. Polityczne skutki chrztu okazały się więc decydujące dla przyszłości Polski.

Przyjęcie chrztu oznaczało także cywilizacyjny awans Polski, wejście w dziedzictwo wielkiej kultury łacińskiej Europy, zbudowanej na syntezie tradycji grecko-rzymskiej i chrześcijaństwa. Przy kościołach i klasztorach zaczną powstawać pierwsze polskie szkoły, księgi. Już wnuk Mieszka – Mieszko II będzie znał grekę.

Czy jednak te polityczne i kulturowe korzyści wynikające z przyjęcia chrześcijaństwa były tak oczywiste w momencie, gdy Mieszko jako młody władca decydował się na zanurzenie w wodzie chrzcielnej? Czy kierował się tylko czystą „świecką” kalkulacją i spodziewanymi korzyściami w polityce wewnętrznej i zewnętrznej oraz wizją dostępu do dóbr kultury, wejścia na salony Europy?

Philip Earl Steele bodaj jako pierwszy zwrócił uwagę, że polska historiografia właściwie pomija religijną motywację pierwszego władcy Polski. Ten amerykański pisarz i historyk stawia w gruncie rzeczy tezę bardzo prostą: Mieszko przyjął chrzest dlatego, że uwierzył w chrześcijańskiego Boga. Dodałbym, że chrzest zasadniczo przyjmuje się z takiego właśnie powodu. Oczywiście przypadek Mieszka był szczególny, nie był jego czysto prywatną sprawą. Ale dlaczego z góry należy wykluczać udział jego osobistej wiary w decyzji z samej swej istoty religijnej?
 

Nie róbmy z Mieszka cynika

Ubóstwo tekstów źródłowych poświęconych początkom Polski może zniechęcać. Steele uczciwie przyznaje, że jego rozważania mają charakter hipotetyczny. Autor dowodzi swojej tezy nie wprost, ale drogą kwestionowania utartych poglądów. Stara się wykazywać, że polityczno-społeczne argumenty „za” chrztem nie były wcale tak oczywiste, jak to widać z dzisiejszej perspektywy. Patrząc na ogrom jego osiągnięć, można stwierdzić, że Mieszko był bez wątpienia wybitnym władcą, jednym z najskuteczniejszych przywódców w dziejach Polski. Tego Steele nie neguje. Ale apeluje, by nie zapominać, że jako syn swojej religijnej, wręcz zabobonnej epoki musiał traktować wiarę jako sprawę poważną, a nie dodatek do polityki. Zdaniem Amerykanina żadne okoliczności zewnętrzne i wewnętrzne nie są w stanie uzasadnić ani faktu przyjęcia chrztu, ani gorliwości, z jaką polski książę krzewił nową wiarę.

Steele polemizuje z popularną tezą, że zwiększający się napór Cesarstwa Niemieckiego na zachodnie granice sprawił, iż Mieszko zwrócił się w stronę Czech. Część historyków uważa, że w pierwszych latach panowania Mieszka nie istniało realne zagrożenie dla Polski ze strony niemieckiej. Inni z kolei twierdzą, że przyjęcie chrztu i tak nie chroniło przed ewentualną ekspansją niemiecką. Czy możliwe było, aby Mieszko przyjął chrzest z rąk czeskich, aby ominąć wpływy niemieckie? Biskupstwo w Pradze powstało dopiero w 973 roku i podlegało niemieckiej Ratyzbonie. Występowanie w roli misjonarzy przekraczało więc kompetencje Czechów. Pierwsza misyjna diecezja polska został utworzona w Poznaniu już w 968 roku. Jordan, pierwszy biskup na polskiej ziemi, podlegał najprawdopodobniej bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Steele nie daje wiary opowieści z kroniki Galla Anonima (XII w.!), jakoby wpływ na Mieszka wywarła Dobrawa, która jako dobra chrześcijanka miała odmówić poślubienia polskiego władcy, jeśli ten nie porzuci pogańskich obyczajów i nie przyjmie chrztu.

Drugi często wymieniany motyw, który miał skłonić Mieszka do przyjęcia chrześcijaństwa, dotyczył polityki wewnętrznej. Nowa wiara miała mu posłużyć do ujarzmienia sąsiednich plemion słowiańskich. Tę tezę dość łatwo zanegować. Skoro Mieszko chciał podbić inne słowiańskie plemiona, to łatwiej mógł to uczynić jako Słowianin, wierny tej samej pogańskiej religii, niż jako „zdrajca” wiary ojców, głoszący jakąś nową, obcą, wrogą im wiarę, zmuszający do niszczenia pogańskich ołtarzy. Steele rozsądnie zauważa, że słaby jest także argument, jakoby chrześcijaństwo miało pomóc w umocnieniu władzy Mieszka w samej Wielkopolsce ze względu na chrześcijańską doktrynę o szacunku dla panujących. Przecież w kraju Mieszka w 966 r. żyło pogańskie społeczeństwo. „Przyjęcie chrześcijaństwa oznaczać musiało – i z tego na pewno musieli zdawać sobie sprawę chrystianizatorzy – głębokie rozbicie społeczeństwa, które przecież nie od razu i nie w całości dało się przekonać do nowej religii” (prof. J. Strzelczyk).

Zarówno niemieckie, jak i czeskie źródła zgodnie podkreślają, że chrzest Mieszka był aktem podjętym przez niego dobrowolnie i samodzielnie. Był on wychowany w pogańskiej mentalności, obyczajowości, religijności. Przyzywał z pewnością na pomoc bogów, w których wierzył. Kiedy więc podejmował namysł nad chrztem, musiał pytać siebie: „Czy Bóg chrześcijan jest ponad innymi bogami?”; „Czy ów nieznany Bóg okaże się rzeczywiście potężny i zwycięski?”. Steele zastrzega, że są to domysły, ale bardzo prawdopodobne, bo zgodne z realiami X wieku. Nie róbmy z Mieszka nowoczesnego cynika religijnego czy speca od socjotechniki, apeluje pisarz. I ma w tym sporo racji.
 

Mieszko jak Konstantyn

Amerykanin proponuje śmiałe porównanie Mieszka I do cesarza Konstantyna. „Mieszko I zapewne wierzył, że wraz z przyjęciem chrześcijaństwa uzyska obietnicę, jaką kiedyś otrzymał Konstantyn Wielki (przed bitwą przy moście Mulwijskim, po której zdobył Rzym – przyp. T.J.): »Pod tym znakiem zwyciężysz«”. „Matejko doskonale uchwycił go na portrecie – oczy Mieszka patrzące w światłość, jego lewa ręka przyciska Krzyż do piersi, a prawa dzierży miecz” – dodaje autor.

Analogia między cesarzem Konstantynem a Mieszkiem jest podwójna. Jej pierwszy powód to fakt, że cesarz Konstantyn był pierwszym władcą Rzymu, który przyjął chrzest. Wprawdzie dopiero na łożu śmierci, jednak przez całe swoje panowanie Konstantyn nie tylko był tolerancyjny dla nowej wiary, ale był jej promotorem i obrońcą. Drugie podobieństwo dotyczy sposobu interpretacji jego decyzji. Szwajcarski historyk Jacob Burckhardt opublikował w 1853 roku głośną monografię cesarza, która narzuciła na długie lata jednostronny, postoświeceniowy punkt widzenia. Był to model myślenia eliminujący z góry religijne motywacje. Burckhardt przedstawił nawrócenie Konstantyna jako efekt politycznych kalkulacji, a nie wybór o charakterze światopoglądowym. Skąd my to znamy? No właśnie. Taki model, nazywany burckhardtowskim, został potem przeniesiony na innych władców: Chlodwiga we Francji, Stefana Wielkiego na Węgrzech i naszego Mieszka. W Polsce taki sposób interpretacji znakomicie odpowiadał marksistowsko-leninowskiej propagandzie. PRL-owskie podręczniki historii trzymały się tej wykładni, zarówno gdy chodzi o Konstantyna, jak i Mieszka. Kilka pokoleń Polaków zostało tak właśnie wyedukowanych (ja także). Steele podkreśla, że taki model opisu dziejów został już dawno porzucony.

Pewnie nigdy nie otrzymamy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o wiarę Mieszka I. Czy autentycznie przyjął Dobrą Nowinę? Czy raczej szukał w nieco jeszcze pogański sposób protektoratu „nowego, silniejszego” Boga dla swoich ambitnych planów militarnych i politycznych? Patrząc oczami wiary, możemy być pewni, że Boża łaska mogła odmienić serce władcy. Z perspektywy dziejów Polski i Kościoła rola Mieszka I jest opatrznościowa. Prof. Nowak podkreśla, że rok 966 to „nie tylko wybór politycznej drogi, nie tylko wybór kultury, nie tylko nawet historycznej tożsamości, ale wybór wiary – na oczekiwaną wieczność”. Ów wybór dotyczył nie tylko samego Mieszka, ale i kolejnych pokoleń mieszkańców jego państwa. Jego konsekwencje dotyczą więc także nas, współczesnych Polaków i chrześcijan. W tym sensie mamy powody, by dziękować Mieszkowi i modlić się o zbawienie dla niego. •

Korzystałem z książek: Philip Earl Steele, Nawrócenie i chrzest Mieszka I, wydawnictwo Fronda, Warszawa 2005.Andrzej Nowak, Dzieje Polski, tom 1, Wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2014

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.