Niezły bigos

Marcin Jakimowicz

|

GN 29/2014

publikacja 17.07.2014 00:15

Zobaczyć ponad dwa i pół tysiąca młodych ustawiających się w dłuuuuugich kolejkach do spowiedzi? Bezcenne.

W La Salette płakała. W Dębowcu może spokojnie otrzeć łzy.  W La Salette płakała. W Dębowcu może spokojnie otrzeć łzy.
Roman Koszowski

W La Salette płakała. W Dębowcu może spokojnie otrzeć łzy. Nie ma powodu do niepokoju. Lato stanowczo przesadziło. Zagalopowało się. Powietrze zastygło w letargu, zniecierpliwione czeka na burzę. Z głośników wylewają się łagodne pieśni uwielbienia.

– Jak się animuje modlitwę uwielbienia dla ponad 2,5 tysiąca ludzi, którzy prażą się w słońcu? Znakomicie! – uśmiecha się Krzysztof Irisik, który na Podkarpacie przyjechał aż z Żagania.

– Nie spodziewałem się, że oni tak łatwo wejdą w modlitwę, pieśni uwielbienia. To jakiś fenomen Dębowca. Tłum znakomicie przechodzi od szaleństwa, tańca do  adoracji w absolutnej ciszy. Setka kapłanów, ubranych mimo obłędnej temperatury w grube sutanny, rozchodzi się po rozległym placu otaczającym sanktuarium. Przez najbliższe kilka godzin będą wysłuchiwali spowiedzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.