Wagon wina dla papieża

Barbara Andrijanić

|

GN 28/2014

publikacja 10.07.2014 00:15

W Slawonii, biednym, ale gościnnym regionie Chorwacji, nie ma tłumów turystów. Jest za to jedyna w kraju diecezjalna winnica produkująca doskonałe wina mszalne. Dochód z ich sprzedaży w tym roku przeznacza na pomoc ofiarom niedawnej powodzi.

Archidiecezja dźakovsko-osijecka jako jedyna w Chorwacji zajmuje się produkcją wina, a ks. Stjepan Karalić jest gospodarzem diecezjalnej winnicy (na zdjęciu obok) od 40 lat Archidiecezja dźakovsko-osijecka jako jedyna w Chorwacji zajmuje się produkcją wina, a ks. Stjepan Karalić jest gospodarzem diecezjalnej winnicy (na zdjęciu obok) od 40 lat
Barbara Andrijanić

Jest upalny, czerwcowy dzień, a tu, w Dźakovie, temperaturę odczuwa się mocniej niż w innej części kraju. I dobrze, bo slawońskie słońce musi osuszyć zalane niedawno wsie i ogrzać zieleniejące na stokach winne krzewy, na których właśnie pojawiły się owoce. Nikt nie narzeka na upał, najwyżej na władzę, która zapomniała o rolniczej Slawonii. Tu nie ma turystów, jak w Dalmacji, i jest trochę sennie w samo południe przed wyrastającą jak czerwona góra XIX-wieczną katedrą, dowodem dawnej świetności tego miasta. Spod katedry wyruszamy do wsi Trnawa, gdzie od 300 lat archidiecezja dźakovsko-osijecka, jako jedyna w kraju, produkuje swoje słynne mszalne wina. Powódź, która niedawno spustoszyła okolicę, nie dotarła do winnicy, dlatego diecezja będzie mogła przeznaczyć część dochodu ze sprzedaży win na pomoc ludziom, którzy stracili w powodzi dobytek. Trafiło do nich już 4 mln kun.

W biskupiej winnicy

Diecezja dźakovsko-osijecka leży w tej części Chorwacji, o której politycy chcieliby dziś zapomnieć. Mieszkańcy z nostalgią wspominają czasy sprzed rozpadu Jugosławii, kiedy ten rolniczy region, słynący ze wspaniałych wyrobów mięsnych i win, przeżywał swoją świetność. Zła polityka nowych władz po utworzeniu niezależnej Republiki Chorwackiej i źle przeprowadzona prywatyzacja doprowadziły region do ruiny, a ludzi do biedy i emigracji. Slawonia, nazywana kiedyś spichlerzem kraju, a przede wszystkim Dźakovo, karmiła całą Dalmację. Dziś mieszkańcy masowo opuszczają miasto w poszukiwaniu pracy, choćby sezonowej, nad morzem, bo rolnictwo niewiele obchodzi państwo, choć ziemia tu żyzna i rodzi. Najlepiej winogrona.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.