Dwanaście trudnych kroków

Grażyna Myślińska

|

GN 27/2014

publikacja 03.07.2014 00:15

W Drohobyczu mieszka prawie 80 tys. ludzi, ale nie ma kina. Jest bezrobocie. Lista zakładów pracy, które przestały istnieć, brzmi jak Apel Poległych.

Mieszkańcy Nazaretu trzymają kartki z ukraińskim napisem: „Mamy 10 lat” Mieszkańcy Nazaretu trzymają kartki z ukraińskim napisem: „Mamy 10 lat”
Grażyna Myślińska</br></br>

Z dwóch rafinerii nie działa żadna. Wytwórnia wierteł górniczych – upadła. Duża szwalnia – przestała istnieć. Zakład dla wojska – zamknięty. Ludzie stąd uciekają. Ci, którzy zostali, żyją w beznadziei. Stąd tylko krok do nałogów. Lokalna administracja przyjmuje je jak dopust Boży albo gradobicie – martwi się, ale nie przeciwdziała. Grupa ludzi skupionych w Caritas Diecezji Samborsko-Drohobyckiej postanowiła to zmienić.

– Na Ukrainie nie ma rodziny, w której ktoś nie byłby uzależniony. Zazwyczaj od alkoholu. – mówi ksiądz dyrektor Igor Kozankiewicz. – Kiedy zaczęliśmy ratować uzależnione dzieci, okazało się, że nasze wysiłki muszą sięgnąć także dorosłych. Ludzie sami o to prosili, mówili o tym przy spowiedzi. Dostrzegli szansę na zmianę i zaczęli o nią zabiegać. Z tej potrzeby narodził się Ośrodek Rehabilitacji Uzależnień Nazaret przy Caritas Diecezji Samborsko-Drohobyckiej. W czerwcu Nazaret obchodził 10 lat istnienia.

Nowe życie bazy

Asfaltowa szosa jest pełna dziur jak po bombardowaniu. Mykoła uciekał nią i wracał trzy razy. Dzięki temu żyje. Pozostali koledzy z jego paczki są już w ziemi.

Droga prowadzi z Drohobycza na Dobrovlany. Na 12. kilometrze trzeba z niej skręcić prosto w las, na wyłożoną betonowymi płytami dróżkę. Za czasów ZSRR były tu zasieki, wartownicy i psy. Strzegli tajnej bazy rakiet jądrowych. Teraz mieści się tam Nazaret.

Mykoła jest teraz terapeutą. Razem z Daniłą, który także wyszedł z nałogu, pracują w Nazarecie. Pomagają ludziom, którzy postanowili wrócić do normalnego życia.

Jest ich prawie 50. Do normalności wiedzie sprawdzona od kilkudziesięciu lat droga 12 kroków. Pensjonariusze różnią się statusem w zależności od drogi, którą przebyli. Najwyżej w hierarchii znajdują się rezydenci. Mogą zamykać swoje pokoje i mają prawo do opuszczania ośrodka. Nowicjusze, którzy dopiero rozpoczynają swój marsz do normalności, pozostają pod ścisłą kontrolą. Niezależnie od statusu każdego dnia po śniadaniu, a przed zajęciami terapeutycznymi, wszyscy dmuchają w alkomat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.