Algieria wyrzuciła Rosję z mundialu

PAP

publikacja 27.06.2014 06:44

Algieria po remisie z Rosją 1:1 awansowała do 1/8 finału mistrzostw świata. Obok odpadnięcia kilku piłkarskich potęg, to największa niespodzianka fazy grupowej turnieju w Brazylii. O kolejnych występach w mundialu musi zapomnieć Urugwajczyk Luis Suarez.

Algieria wyrzuciła Rosję z mundialu Ten kadr mówi sam za siebie. Algierczycy są szczęśliwi, Rosja kończy mundial bez zwycięstwa CJ GUNTHER /PAP/EPA

Algieria po raz czwarty występuje w MŚ, ale w 1982, 1986 i 2010 roku zakończyła udział na pierwszej rundzie. Teraz już na inaugurację była bliska sukcesu, długo prowadziła z Belgią, ale ostatecznie skończyło się 1:2. W drugim spotkaniu wygrała 4:2 z Koreą Płd., co sprawiło, że remis ze "Sborną" gwarantował jej miejsce wśród 16 najlepszych drużyn globu.

Mecz nie zaczął się po myśli "Lisów Pustyni", gdyż w szóstej minucie straciły bramkę po strzale głową Aleksandra Kokorina. Po godzinie gry w ten sam sposób wyrównał Islam Slimani. Taki wynik utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego, a zawodnicy bośniackiego trenera Vahida Halilhodzica byli co najmniej równorzędnymi rywalami dla ekipy rosyjskiej, która kończy mundial bez zwycięstwa.

Wcześniej Algierczycy najbliżej awansu do drugiej rundy MŚ byli 32 lata temu, ale - w zgodnej opinii - zostali ofiarami ułożenia się drużyn RFN i Austrii. Zwycięstwo Niemców 1:0 sprawiło, że z grupy wyszły obie jedenastki europejskie, właśnie kosztem drużyny arabskiej.

W poniedziałek w Porto Alegre Algierczycy staną przed szansą ukarania Niemców za dawne winy, choć wtedy w Hiszpanii sensacyjnie pokonali ich 2:1.

W drugim pojedynku grupy H Belgia pokonała Koreą Płd. 1:0. Gola na wagę trzeciej wygranej w turnieju zdobył w 77. minucie obrońca Jan Vertonghen. Od 45. minuty ekipa trenera Marka Wilmotsa grała w "10" po czerwonej kartce, jaką został ukarany Steven Defour.

"Czerwone Diabły", choć wystąpiły w dość przemeblowanym składzie, dołączyły do Holandii, Kolumbii i Argentyny, czyli drużyn, które odniosły komplet trzech zwycięstw.

Wcześniej w czwartek do 1/8 finału awansowały Niemcy i USA. Obu reprezentacjom wystarczyłby remis w bezpośrednim starciu, jednak 1:0 wygrali piłkarze Joachima Loewa, który na MŚ osiem lat temu był asystentem w niemieckiej kadrze obecnego selekcjonera Amerykanów Juergena Klinsmanna, a później został jego następcą.

Sporo było głosów, że dobrze znajomi nie zrobią sobie krzywdy, ale jednak remisu nie było. Jedynego gola zdobył w drugiej połowie pięknym strzałem Thomas Mueller, który z Brazylijczykiem Neymarem i Argentyńczykiem Lionelem Messim otwiera klasyfikację strzelców. Wszyscy uzyskali do tej pory po cztery bramki.

Z braku remisu w Recife nie skorzystały Ghana bądź Portugalia. Obie musiały odnieść zwycięstwo, by myśleć o awansie, przy czym Cristiano Ronaldo i kolegów satysfakcjonowałaby tylko wysoka wygrana.

Skończyło się 2:1 dla Portugalii. Bramki dla niej padły po samobójczym strzale Johna Boye i Ronaldo, który trafił do siatki na szóstym turnieju rangi MŚ czy ME. Z kolei gola dla Ghany zdobył Asamoah Gyan i z sześcioma został najskuteczniejszym piłkarzem z Afryki w historii MŚ.

Przed meczem w Brasilii doszło do awantury w kadrze Ghany. Prezydent kraju John Dramani Mahama wysłał samolotem trzy miliony dolarów w gotówce, aby uregulować dawne płatności i dodatkowo zmotywować zespół przed decydującym występem. Każdy z zawodników i członków sztabu szkoleniowo-medycznego w przypadku awansu miał otrzymać od 75 do 100 tys. dolarów.

Zastrzyk finansowy nie podziałał jednak w taki sposób, jakiego oczekiwała głowa państwa. Z kadry wykluczeni zostali bowiem Kevin-Prince Boateng i Sulley Muntari. Pierwszy z nich miał przy użyciu wulgaryzmów obrazić trenera Jamesa Kwesiego Appiaha, a drugi, niesprowokowany, zaatakował jednego z działaczy.

Nie widać końca burzy wokół Luisa Suareza. Urugwajski piłkarz, który we wtorkowym meczu z Włochami (1:0) ugryzł w ramię obrońcę rywali Giorgio Chielliniego, został surowo potraktowany przez FIFA. Choć na boisku incydent umknął uwadze arbitra, światowa federacja zdyskwalifikowała go na dziewięć meczów reprezentacji, wykluczyła z jakiejkolwiek aktywności piłkarskiej na okres czterech miesięcy i nałożyła grzywnę 100 tys. franków szwajcarskich, co oznacza koniec jego występów na brazylijskich boiskach.

To jedna z najwyższych sankcji w historii MŚ. Przez ostatnie ćwierć wieku tylko dwóch piłkarzy za wybryki w spotkaniach pod auspicjami FIFA zostało ukaranych podobnie surowo.

Na 10 meczów zdyskwalifikowano Chorwata Josipa Simunica, który po zwycięskim starciu z Islandią w barażach o udział w brazylijskim turnieju pozdrowił kibiców faszystowskim gestem. Z kolei Portugalczyk Joao Pinto w mundialu 2002 roku uderzył sędziego pięścią, po tym gdy ten pokazał mu czerwoną kartkę, i "odpoczywał" później cztery miesiące.

Po decyzji FIFA w Urugwaju zawrzało. W obronie rodaka stanęli m.in. prezydent oraz minister sportu, a media uznały ją za przejaw "polowania" na Suareza. Krajowa federacja piłkarska zapowiedziała złożenie odwołania.

Wyjątkowo zabrzmiała opinia Alcidesa Ghiggii, bohatera decydującego meczu mundialu w 1950 roku, w którym Urugwaj po jego golu pokonał na Maracanie Brazylię 2:1.

"Nie wiem, co ten chłopak sobie myśli, co się dzieje w jego głowie... Nieważne, czy się jest z Urugwaju, czy z innego państwa, trzeba ponieść karę za takie zachowanie na boisku. To nie wojna" - ocenił.

Piątek będzie pierwszym w tegorocznych MŚ dniem przerwy. Od soboty, przez cztery dni, rozgrywane będą spotkania 1/8 finału.